Czakram wawelski - magiczne i okultystyczne miejsce mocy Słowian
Czakram wawelski – według rozpowszechnionej masowo po drugiej wojnie światowej miejskiej legendy duchowe miejsce mocy w postaci kamienia znajdującego się na terenie nieistniejącego już kościoła Gereona na Wzgórzu Wawelskim, gdzie w dawnych czasach była wielka świątynia słowiańskiej Bogini Siwa. Ideał czakramu wawelskiego jest bardzo popularny wśród różdżkarzy, radiestetów, wahadlarzy, bioenergoterapeutów oraz wyznawców słowiańskich kultów rodzimej wiary. Wielu ludzi których przyciąga owa energetyczna magia Wawelu, to dusze związane z dawną rodzimą wiarą Słowian, z magicznymi kultami Bogini Siwa, która była przez wieki czczona na Wawelu, gdzie było jej sanktuarium, dobrze znane także w czasach Państwa Wielkomorawskiego. Wzgórze wawelskie wznosi się na wysokość około 228 m n.p.m., a zręb tektonicznego na którym stoi, powstał w miocenie i zbudowany jest z liczących 161–155 mln lat górnojurajskich wapieniach wieku oksfordzkiego. Wawel w stosunku do okolicy wybija się na wysokość około 30 metrów co czyniło go bardzo dobrym miejscem na świątynię - fortecę oraz zamek książęcy.
Wawel - miejsce mocy - 1845 |
Legendę na masową skalę rozpowszechniono prawdopodobnie po wizycie w latach 30-tych XX wieku na Wawelu dwóch Hindusów związanych z teozofią i radża jogą, którzy rozmawiali „o czymś” niezwykłym i mocno promieniującym Praną (chińskie Chi, Qi). Wieści od hinduskich magów zaczęły powoli żyć własnym życiem, a ludzie wrażliwi odczuwali silne energie wawelskiego wzgórza. Tajemniczy temat rozmowy z biegiem czasu rozpowszechnił się jako „miejsce specjalnej energii”, a następnie odgrzebano dawne legendy o kamieniu ukrytym za ścianą dziedzińca wawelskiego. Nigdy nie poszukiwano jednak archeologicznie istnienia żadnego specjalnego kamienia w tym miejscu, a kamieni jest tam ogromna ilość, gdyż cały Wawel stoi na kamiennym wzgórzu. Jeden z przekazów głosi, że siedem kamieni Siwa Boga zostało rozrzuconych po całym świecie. Taki kamień trafił też do Krakowa. Podobne siły oddziałują w Jerozolimie, Mekce, Peru (Machu Picchu) czy w Delhi, co może oznaczać, że w jaskiniach na Wawelu spoczywa potężny magiczny kamień podobny do tego w Mekce, a dawni słowiańscy czy celtyccy wtajemniczeni mieli do niego bezpośredni dostęp.
Opowieści o częstych pielgrzymkach hinduskich magów i joginów na Wawel są prawdziwe, a jest to także skutkiem działalności teozofki i nauczycielki medytacyjnej jogi Wandy Dynowskiej. Jak pisze prof. Michał Rożek, to Wanda Dynowska w dwudziestoleciu międzywojennym w XX wieku rozsławiła wawelski kamień i magiczną moc wawelskiego wzgórza. To według niej sam Wielki Biały Mag Apoloniusz z Tiany założył "centrum duchowe Krakowa". Od roku 1935 przebywała w Indiach i popularyzowała tam ezoterykę Krakowa i czakram wawelski. W latach po wizycie w Polsce premiera Indii Nehru panowało w Krakowie dość powszechne przekonanie, że udał się do podziemi wawelskich, aby tam modlić się przy tajemniczym kamieniu.
Pierwotnie, jak za czasów słowiańskiego kultu Bogini Siwa (Śiwa) nie używano jeszcze powszechnie terminu „czakram”, a jedynie Krąg Mocy. Termin "czakram wawelski" nie występuje jeszcze w wydanej w latach 60-tych Wielkiej Encyklopedii Powszechnej, bo unikano nazewnictwa wschodniego z powodu kościelnej cenzury. Dopiero w latach 80-tych XX wieku na fali zainteresowania ideami New Age oraz kultury i duchowości Wschodu określono to miejsce powszechnie mianem „czakramu Ziemi”, nawiązując do tantrycznego i jogicznego pojęcia ćakr, czyli siedmiu punktów energetycznych w ciele ludzkim. Zgodnie z dawnymi legendami wedyjskimi, istniejącymi w tradycji indyjskiej, na Ziemi również znajdują się miejsca o specjalnej energii, wyczuwanej przez niektóre osoby, tyle, że na globie ziemskim jest ich 12-cie i każde ma średnicę około 1000 kilometrów. Oprócz wielkich czakramów Ziemi, po sześć na każdej półkuli, w tym jeden biegun magnetyczny, istnieją także mniejsze węzły energetyczne, Marmany Ziemi, podobne do punktów akupresury na ludzkim ciele. Stworzone przez różnych autorów listy tych miejsc bardzo się między sobą różnią, ale w większości zawierają takie pozycje, jak Rzym, Jerozolima, Delhi itd, gdyż zwykle także w owych węzłach energetycznych są tradycyjne stolice państw, dawne centra duchowe i wielkie świątynie, a także największe skupiska ludzkie czyli wielkie miasta.
Z czasem legendarna wiedza o czakramie wawelskim obrosła w coraz bardziej nieprawdopodobne opowieści, które często wynikają zarówno z braku wiedzy o ćakrach (czakra, czakram) globu ziemskiego jak i czakrach w ciele ludzkim. Wśród środowisk wyznających poglądy metafizyczne największą popularność zdobyła sobie teoria, wedle której ów „kamień mocy” miał na Wawelu umieścić Apoloniusz z Tiany, żyjący w I wieku grecki neopitagorejczyk, jednak moc czakramu ziemi powstaje z przyczyn naturalnych, wpisany jest w samą budowę geoidy globu ziemskiego oraz w naturalne uformowanie miejsc magicznej mocy w przyrodzie. Częstym błędem wśród osób wierzących w istnienie czakramu jest podawanie, iż kościół, w którym rzekomo się on znajduje, nosi wezwanie „św. Gedeona” i jest kaplicą, podczas gdy prawda jest taka, że owo miejsce centralne czakry wawelskiej to obszar dawnej świątyni sprawowania kultu słowiańskiej Bogini Siwa, znanej też jako Śiwa oraz lokalnie jako Żywia. Oczywiście bóstwo męskie pod imieniem Siwa (Śiwa) także było czczone, ale Bogini Siwa była i ciągle jest bardziej magiczna. Zgodnie z tradycyjną wiarą wszystkich Słowian, że dusza na ziemi odradza się wielokrotnie, można przyjąć, że większość osób, która stara się czerpać energie z Kręgu Mocy na Wawelu, to dawni wyznawcy Bogini Siwa i Boga Siwa, bóstwa słowiańskiego o rodowodzie indoeuropejskim.
Sprawa „czakramu” na Wawelu została na tyle dobrze rozreklamowana, że wspominają o nim także zagraniczne media, co jest bardzo pożyteczne dla rozwoju turystyki na Wawel w Krakowie. Czakram Ziemi, jakiś ważniejszy, to energetyczny krąg mocy o średnicy około tysiąca kilometrów, zatem promień czakramu Ziemi to dobrych 500 km. Marmany są mniejsze, a ten na Wawelu, to oczywiście nie tylko dobrze wskazywane epicentrum, ale cały rejon Wawelu, wedle osób odczuwających bioenergię (Pranę, Manę, Chi, Ki), przynajmniej promień 300 metrów, zatem Krąg Mocy o średnicy 600 metrów, Jest to jak na ziemskie miejsce mocy malutki Marman, ale bardzo istotny. Jak wiadomo Marmany Ziemi, podobnie jak Marmany w ciele ludzkim zwane punktami akupresurowymi, to miejsca, gdzie można Ziemię (ciało) zasilać energią, jak i z Ziemi (z ciała) czerpać nadwyżki energii. Szczęśliwie Marman Wawelski ciągle daje się poznać jako punkt witalny Krakowa emanujący silną energią, którą terapeuci czują jako leczniczą, ale artyści jako inspirację twórczą, bo taka bywa natura energii promieniującej z naturalnych miejsc mocy na Ziemi.
Wawel - Dziedziniec - Czakram wawelski - Miejsce Mocy Słowian |
Idea czakramu jako tajemniczego miejsca pozytywnej energii bywa wykorzystywana do promocji turystycznej różnych obiektów również w innych regionach Polski, na przykład zamku w Lublinie. Korzystając z popularności wawelskiego czakramu również Niepołomice zaczęły reklamować się własnym „miejscem mocy” na tamtejszym zamku, w którym wedle twórców legendy ma się znajdować fragment „magicznego kamienia” z Wawelu, umieszczony tam jakoby przez Kazimierza Wielkiego. O czakramie zaczyna się mówić także w Kościele Mariackim w Gdańsku. Pojawiło się również wiele firm posiadających w nazwie słowo „czakram”, co jednak trochę profanuje znaczenie tego wschodniego mistycznego pojęcia wskazującego na organy wewnętrzne samej duszy w ciele energetycznym człowieka lub logosu planetarnego Ziemi czyli Ducha Planety Ziemia.
Sprawa czakramu wawelskiego pojawiła się ponownie w mediach na początku XXI wieku, gdy katolicka ówcześnie dyrekcja Zamku Królewskiego na Wawelu czyniła wysiłki mające na celu paranoiczne zdyskredytowanie legendy, motywując to z jednej strony niszczeniem ściany przez opierających się o nią wierzących w moc czakramu na Wawelu, licznie przybywających w nadziei uzdrowienia przez dobroczynną energię boskiej magii żywiołu Ziemi, a z drugiej strony niezgodnością z szkodliwą dla tradycji słowiańskich wiarą katolicką oraz ośmieszając w ten sposób miejsce o wartościach historycznych i kulturowych dla całej Słowiańszczyzny. istniejące w Polsce niemrawe związki wyznaniowe i kościoły słowiańskie oraz stowarzyszenia słowiańskie jakoś bardzo niemrawo zabierają się za odzyskaniem swoich dawnych strategicznych miejsc kultu i miejsc wielkiej duchowej mocy zarazem, a oprócz Wawelu i Góry Ślężą czy Łysej Góry, jest takich miejsc dużo więcej na terenie całej Polski i należy je ochraniać oraz używać dla dobra Narodu Polskiego oraz wszystkich ezoteryków, dla dobra osób bardziej duchowo rozwiniętych i czerpiących przez to duchowy pożytek z takich miejsc mocy, z Marmanów takich jak Wawel.
Najsłynniejsze miejsce mocy w Polsce jest położone na Wawelu. Według radiestetów pod wzgórzem znajduje się kilka bardzo silnych punktów promieniowania. Najsilniejszy z nich jak dotąd zlokalizowano pod kryptą Gereona, gdzie przecina się aż siedem linii geomantycznych będących dla Ziemi czymś na podobieństwo meridianów, kanałów energii znanych z Ajurwedy oraz Medycyny Chińskiej czy Tybetańskiej. Linie geomantyczne biegną przez inne słowiańskie miejsca mocy i kultu jak Jasna Góra (miejsce kultu Bogini Lajla, Lejla), Gniezno, Bornholm do świętych miejsc dawnych Słowian i Wikingów w Szwecji. Szczególnie silna linia łączy Wawel z Górą Kailaśa w Tybecie, gdzie jest największe miejsce mocy związane z tradycjami kultowymi Bogini Siwa (Śiwa) i Boga Siwa.
Wawel w Krakowie jest ziemskim ucieleśnieniem Świętej Góry Słowian – bo jest to góra wyrastająca z Ziemi i z Wody jednocześnie, bo biała skała tryska w niebo na środku owalnej kotliny (w której dzisiaj leży całe to wielkie miasto rozciągnięte równomiernie wokół Wawelu), bo jest to olbrzymia – wela (wielka i biała) – góra oraz skała na płaskowyżu, stercząca z płaszczyzny niczym Pępek Ziemi z jej Brzucha (Skoł-Sim wyrastający z czarni mokradeł i zieleni łąk – dzisiaj tego nie widać tak dobrze jak dawniej, bo góra jest zabudowana i obmurowana zamkiem-zamykiem – tylko tam gdzie Smocza Jama widać białą skałę wpadającą wprost do wody Wisły – rzeki posiadającej W w nazwie). To jest góra, która na wierzchołku posiada wejście do jaskini wiodącej spadzistymi korytarzami (dawniej możliwymi od góry do pokonania tylko przy pomocy lin, drabin i mostów) do stóp góry, nad samą wodę lub wprost do wody (jeżeli poziom jest wyższy jak na wiosnę). Góra ta jest miejscem świętym Wiary Przyrody nie tylko Słowian ale była święta także dla spokrewnionych z nimi ludów. wiemy też skądinąd o praktykach kapłańskich religii naturalnej polegających na zejściu ze szczytu świętej góry do jaskini i przebywaniu w Zaświatach w celu ponownego narodzenia się i odzyskania świętości lub uświęcenia przez ten akt własnej osoby - nabycia cech boskich. Ponowne święte narodziny i sięgnięcie po świętość poprzez akt wejścia do jaskini (brzucha Ziemi) ze szczytu Góry zanurzonej (czy też wyrastającej) w Wodach odbywało się na takich właśnie górach i jest opisane przez starożytnych Greków dających w kronikach świadectwo odbywania takich praktyk przez kapłanów, nie tylko słowiańskich. Wiemy na pewno, że Wawel jest ową górą, wzgórzem, gdzie takiego aktu świętego można było dokonać ponieważ ma wszelkie atrybuty wierzejnego wejścia w Zaświaty - w Welę. Dawni Słowianie wierzyli, że pośmiertny sąd nad duszami zmarłych odbywa się właśnie na Wawelu, a poprzez Wawel dusze odchodzą z tego świata, a potem znów przybywają w kolejnych wcieleniach.
Wawel - Czakram wawelski - widok z lotu ptaka |
Od imienia Boga Welesa (litewski Velinas) zwano tę "przedziwną krainę" Wawelem. Weles był także opiekunem wieszczów, jasnowidzów a nawet czarowników, magów i szamanów. "Wel" oznaczało "widzieć", "spojrzenie przenikliwe", "wzrok", "dar jasnowidzenia". Często przypisany do takiego miejsca był wąż lub kruk, jako istoty pośredniczące między światem żywych a bogów. Stąd np. bogini Morrigan z celtyckiej mitologii, miała u swego boku kruka. Kruk był zwierzęcym symbolem Kronosa (Saturna) a także Lugosa (Lela), a niektórzy imię Krak i nazwę Kraków wywodzą od kruków - jak w mitraizmie nazywano wtajemniczonych pierwszego stopnia. Podobnie jak w wypadku Avalon, święte zaświaty otoczone były przez żywioły takie jak: woda (święte źródełko), powietrze, ziemia (wyspa - góra - wzgórze, w.w. "pępek świata") w samym centrum którego płonął Święty Ogień, stał też tam często jakiś słup, obelisk, menhir czy posąg. Zaś wstępu do tej krainy bronił przeważnie jakiś potwór, a to trzygłowy Cerber, a to Anubis o głowie szakala, a to np. kobieta o głowie "czarnej wilczycy" - tak bowiem przedstawiano u Słowian małżonkę Welesa, Velevitkę (Welewitkę, Kamę) lub, już w czasach patriarchalnych - smok ziejący ogniem. Wawel - ta starożytna nazwa, kryje w sobie moc symboli zarówno matriarchalnych jak i późniejszych, solarnych bóstw panteonu słowiańskiego.
Na Kraka - legendarnego władcę polsko-czeskich Słowian - mawiano Krakus, zaś w herbie miał "kruka". Jako iż matriarchalizm poprzedzał narodziny kultu solarnego, zastanawia prawdziwa rola Welewitki, "wilczej królowej", małżonki a także kapłanki Welesa oraz wawelskie podziemia, które przez jednych uważane były za wejście do Zaświatów, przez innych za dogodne miejsce dla wróżb proroczych. Krypta na Wawelu gości od setek lat godnych i tych nieco mniej, a niekiedy nawet "puste trumny" rzekomo zmarłych, władców dawnego świata i obecnego. Jedno z tatrzańskich podań mówi o smoku Wołoszynie, który to ponoć miał być "wieszczym symbolem", coś jak grecka Pytia. Wieszczenie oraz wszelka mądrość dzięki Dakom (dzisiejszym Węgrom czy Bułgarom) przylgnęła w starożytności do pojęcia "smok", tako wiedzmy jakimże wspaniałym miejscem dla zdobywania wiedzy musiał być starożytny WaWel! W czakramie wawelskim widziano przez wieki potwierdzenie mesjanistycznych idei narodowych i siłę duchową dla przyszłości, jednak trzeba dodać, że jest to magiczno-duchowe centrum dla Słowian przynajmniej z trzech czy czterech państw: Polski, Czech, Słowacji, Rusi czyli dzisiejszej Ukrainy, a także trochę dla Węgier i Austrii oraz Siedmiogrodu - dawniej całkowicie słowiańskich. Rolę duchową Wawelu doceniał również Henryk Sienkiewicz, który - jak wynika z jego listów - zdawał sobie sprawę z jego mocy i pod koniec życia intensywnie zgłębiał tajemnice tego miejsca.
Krakowski bioenergoterapeuta Zbigniew Banaś nie miał wątpliwości, że w pobliżu kaplicy Batorego tryska gejzer energii wielkiej mocy. Wyczulony organizm healera wyraźnie wyczuwa promieniowanie, które wydaje się rozdymać jego własne „ciało astralne”. Kiedy przychodzi tutaj, by wyciszyć się i zregenerować biologiczne akumulatory, widzi wyraźną barwną aurę tego miejsca. W zależności od dnia, zmienia ona kolory – od pomarańczowego po zielony. Pan Zbigniew patrząc na zgromadzonych pod ścianą ludzi obserwuje wymianę energii między nimi a otoczeniem. To sygnał, że wawelski czakram nie tyle wysyła czystą energię, co otwiera czakramy istniejące w każdym człowieku i w ten sposób czyści krążącą w nim bioenergię. Pomiary wykazały, że na Wawelu jest jeden z najsilniejszych czakramów, czy jak kto woli miejsc mocy, w tej części Europy. Z całą pewnością przewyższa swą intensywnością te w Pradze i Wyszehradzie. Jego moc potrafił docenić premier Indii Nehru, który podczas oficjalnej wizyty w Krakowie nieoczekiwanie zażądał, by zostawiono go na chwilę samego w kaplicy Batorego, chociaż wcześniej chodził tam i zwiedzał jakby nic nie zauważając. Wierzył zapewne, że znajdzie tu rozwiązanie kilku ważkich dla jego państwa problemów. Podobno miał nawet jakieś wizje, ale ich treść została na zawsze tajemnicą.
Ludzie dość uwrażliwieni na subtelne i dobroczynne energie Ziemi mawiają od wieków, że każdy, kto dotknie ściany sąsiadującej z miejscem mocy lub wczuje się stopami i dłońmi w Ziemię w pobliżu, zostanie w indywidualny sposób „napromieniowany” energią czakramu, a właściwie pulsującą ziemną energią Marmanu Wawelskiego. Podobnego zdania był ojciec Czesław Klimuszko, słynny jasnowidz i zielarz, a do tego znany ksiądz katolicki. On również żywił przekonanie o zbawiennej dla zdrowia i harmonii wewnętrznej ludzi, cudownej energii płynącej z zamku na wawelskim wzgórzu. Wspominał o wizycie hinduskiego profesora, który zwiedzał Wawel. W pewnej chwili naukowiec poprosił towarzyszących mu polskich uczonych, by zostawili go na chwilę zupełnie samego. Profesor stał przez ten czas w skupieniu, z twarzą zwróconą ku wschodowi. Gdy towarzysze pytali go później, czemu służyła ta medytacja, odrzekł, że od dawna nurtowała go jedna sprawa i tylko tutaj mógł ją rozwiązać.
Sława wawelskiego czakramu doprowadziła w 2000 roku do bandyckiej akcji „czakramosceptyków”, którzy w osobie cierpiącego na paranoiczne zaburzenia psychiczne i dewiacje seksualne dyrektora zamku stanowczo odcięli się od „miejsca mocy”. Dyrekcja rzekomo zniechęcona przestojami na krużgankach, które jakoby powodowali turyści przytulający się do ściany, aby czerpać energię z duchowego gruczołu Ziemi, wywiesiła idiotyczne i kompromitujące całą Polskę "ostrzeżenie", że cudowny kamień nie istnieje, a na Wawelu nie działają żadne tajemne siły, zaś uprawianie praktyk okultystycznych wprost nie licuje z godnością Wawelu i jest sprzeczne z zasadami wiary katolickiej. Poza tym – rzekomo tamuje ruch i niszczy ścianę, co było jawnym atakiem na rosnące chwilowo siły wyznawców rodzimej starej wiary Słowian oraz zwyczajnych praktyków radiestezji i bioenergoterapii - czyli naukowych metoda badania zjawisk geomantycznych. W sprawę wmieszał się wtedy zamek królewski w Niepołomicach, ujawniając, że częściowo kamień wawelski obecnie znajduje się także tam, gdyż miał go przenieść z Wawelu do Niepołomic Kazimierz Wielki – rzekomo pod najstarszą część budowli. W istocie swej chodzi jednak o cały kamień wawelski czyli całą skałę na której zbudowany jest Wawel.
Kazimierz Chodkiewicz pisał przed II wojną światową: „Talizman, serce Ośrodka Mocy, na wpół uśpiony spoczywał w skale prawie dwadzieścia wieków. Jego czas jeszcze nie dojrzał, toteż pulsował tylko energią, niezdolny do przekazania jej w całości. Wobec nadciągającej wojny Hierarchia zdecydowała, aby uaktywnić Ośrodek Mocy i wykorzystać jego pełne możliwości. Wyznaczony został dzień spełnienia aktu Białej Magii. Była to majowa pełnia 1935 roku, tj. 18 maja, godz. 10.57. Naród polski, strażnik Talizmanu, otrzymał rolę w kosmicznym dramacie. Aby mogły być zebrane siły potrzebne do obudzenia Wawelskiego Lotosu, musiał umrzeć jeden z synów tego narodu. Z ciała Marszałka i jego trumny uczyniono drugą część talizmanu, jego dodatni biegun energii. Lotos zadrżał i powoli się przebudzi”. Okultyści twierdzą, że od maja 1935 roku, tj. od śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, czakram wawelski zaczął bardzo silnie promieniować.
Generalnie zrozumienia czakry, poprawniej pisanej jako ĆAKRA, ĆAKRAM, należy się doszukiwać w filozofii i mistycznej duchowości indyjskiej, w połączeniu z jogą, mistyczną wiedzą i praktyką duchową wschodu, gdzie istnieje metafizyczna teoria łącząca się z otwieraniem i zamykaniem czakramów człowieka. Energia, w jodze PRANA, jest podstawowym składnikiem ludzkiego ciała oraz przyrody, dlatego tak ważna jest znajomość jej funkcjonowania, działania i krążenia, także w Przyrodzie. System energetyczny Ziemi również jest oparty na czakramach, tyle, że kuliste globy planet takich jak Ziemia mają na swojej powierzchni ćakr dwanaście, w tym 2 bieguny i po 5 Kręgów Mocy na każdej półkuli globu rozmieszczone tak, że każde dwie ćakry sąsiednie na jednej półkuli tworzą trójką równoboczny z ćakrą na półkuli sąsiedniej czyli po drugiej stronie równika.
Energia, jaka wedle doznań i wizji mistycznych jasnowidzów oraz wielkich joginów z Marmanu na Wawelu płynie, jest w kształcie wirującego krzyża równoramiennego, czy też czteroramiennego wiatraka, symbolizującego energię muladhara ćakry (lotosu czteropłatkowego) którego ramiona się zwiększają lub zmniejszają w zależności od sytuacji, pulsując tak w ciągu doby, w ciągu roku oraz w wieloletnich cyklach pulsacji energetycznych systemu Linii Geomantycznych (Meridianów Ziemi). Wiruje ona lewoskrętnie, co mistycy uznają za korzystne dla człowieka, a postać krzyża znana jest jako energia wadźrowa (Vajra Prana) czyli drugi stopień natężenia energii, Prany, po Pranie zwykłej. W takich miejscach dawni wieszczowie, widzący i prorocy wskazywali miejsca na Świątynie i Sanktuaria Bóstw Piorunowych, bo Wadźra to dokładnie Piorun, a po polsku, po słowiańsku, miejsce kultowe dla osadzenia Bóstw takich jak Perun, Thor, Zeus, Indra czyli Gromowładców. Energia ta powoduje silniejszą harmonię w umyśle człowieka, wzrost wiedzy, większą jej kumulację oraz poprawność myślenia, czyści także silniej niż zwykła energia witalna, praniczna, szczególnie z tego co ciemne i mroczne.
Wawel - miejsce mocy duchowej - 1617 |
Radiesteci twierdzą naukowo, że jest to miejsce o niezwykłych właściwościach koncentracji energii - kamienia, kryształu czy pierwiastków - które powodują pewien rodzaj działania skupiającego i wysyłającego wiązkę promieni, falującą i zmienną w czasie, oraz wykonującą obrót wokół osi. Promienie, które są obecne w różnych punktach Wawelu, wychodzą z jednego miejsca w kaplicy Gereona lub ściślej z miejsca, znajdującego się pod nią jako tylko punktem orientacji na dokładniejsze centrum Miejsca Mocy, Marmanu Wawelskiego. Czakram Wawelski wpływa na ludzi powodując poczucie przypływu energii, pranizację, podwyższonej temperatury ciała lub wzrost gorąca, wzrost ciśnienia tętniczego i przyśpieszenie bicia serca - a są to typowe objawy silnego oczyszczania aury i meridianów człowieka. Dlatego też przebywanie i wchłanianie energii wawelskiego Miejsca Mocy jest przydatne przy silnym zmęczeniu oraz wielu chorobach dla samoleczenia. Ponadto u niektórych osób wzmaga wizje mistyczne, których rodzaj jest uzależniony od sposobu zadawania pytań i rozluźnienia - a wtedy gdy wizje są przypadkowe, mogą mieć charakter twórczy. Obserwatorzy odczuwali różne objawy, przykładowo pocenie się, mrowienie czy nagły przypływ energii, dlatego też poza zmierzeniem ciśnienia i badaniami potwierdzającymi wyleczenia trudno medykom powiedzieć coś więcej o charakterze oddziaływania Miejsca Mocy. Ze względu na moc czakramu, a właściwie Marmanu Wawel, od wielu lat na Wawel przybywają ludzie, aby skorzystać z bioenergii miejsca mocy i napromieniować się pozytywnie lub nawet wyleczyć z wielu chorób.
Pod względem geologicznym Wawel jest zrębem, otoczonym rowami, znajdującym się na kulminacji skały wapiennej, której energia tak wspaniale promieniuje dając wzmożenie sił witalnych i uzdrowienia. W dużej mierze został zasypany sztucznymi nasypami, kamieniami, aż do wyrównania powierzchni - na dziedzińcu różnica powierzchni w stosunku do naturalnych skał wapiennych wynosi aż 10 metrów. Na dodatek należy podkreślić istnienie jaskiń, co daje bardzo złożone podłoże, a także skrywa dawną magiczną i kultowo-słowiańska historię Wawelu. Wzdłuż pęknięć jurajskich wydostają się na powierzchnię słone wody, które powinny występować normalnie na głębokości 400 metrów. Kraków powstał na węźle hydrograficznym, gdzie skały stykają się bezpośrednio z Karpatami, a bardzo stare struktury krzyżują się z młodszymi alpejskimi. Ruchy górotwórcze trwają w ich obrębie do dziś, a wszystko to sprawia, że można powiedzieć, że to obszar niepokoju geologicznego, którego centralne miejsce znajduje się na Wawelu.
Najwcześniejsze ślady człowieka na wzgórzu wawelskim pochodzą z okresu paleolitu, czyli 250 tysięcy lat p.e.ch. Według badań archeologicznych ślady pierwszego wyraźnego osadnictwa na wawelskim wzgórzu datuje się na środkowy paleolit, około 100 tysięcy lat p.e.ch., a zatem także tyle mogą mieć magiczne i kultowe tradycje Wawelu. Wykopaliska wskazały na to, że wiele ociosanych narzędzi kamiennych, zostało wtórnie umieszczonych w lejach krasowych, co wskazuje, że jest to pradawne miejsce kultowe o wielkiej magicznej mocy. Najstarsze oficjalne znaleziska archeologiczne na Wawelu w postaci glinianych naczyń datowane są na 1,8 tysiąca lat p.e.ch. (mają zatem około 4 tysięcy lat historii) oraz pozostałości obiektów mieszkalnych z 750 roku p.e.ch. (Wawel zamieszkały od 2800 lat). Odkopano również wyroby z brązu i żelaza sprzed 400 lat p.e.ch., oraz pozostałości wpływów celtyckich i rzymskich z I wieku e.ch. Teoretycznie zatem wiele różnych kultur mogło mieć tu swoje miejsce kultu od bardzo dawnych czasów. Energię z czakramu na Wawelu czerpać najlepiej w czasie świtu oraz zmierzchu, gdyż wtedy siła promieniowania znacząco się wzmaga. Ogromna ilość turystów jaka przewija się przez Wawel może utrudniać odbiór wrażeń, gdyż praca z subtelnymi energiami Ziemi wymaga skupienia, ciszy i spokoju. Najlepiej zatem odwiedzać miejsce w kilku czy kilkunastoosobowych grupach, tak aby czuć się bezpiecznie i jako grupa mieć silny wpływ wyciszający na otoczenie, które nie zawsze zachowuje się jak przystało na Święte Miejsce Mocy.
Stara legenda związana jest jednym ze świętych ludzi Wschodu - Ryszi - który miał dotrzeć na Wawel przed wiekami, nauczając indyjskiej duchowości oraz kultu Boga i Bogini o imieniu Śiwa, zapisywanych po polsku jako Siwa, a lokalnie Żywia. Ryszi miał pisać niektóre święte księgi Wedy (objawienia) i znaleźć wzgórze sterczące ponad wodą. Stąd ta etymologia Wawelu, wywodząca się od słowa Wąwelnia, Wąwelnica, oznaczającego suche miejsce położone na wodzie lub otoczone wodą. Ryszi wykorzystywał je do medytacji oraz nauczani i obrad. Zastanawiające jest samo zachowanie przybyszów z Indii. Przykładowo podczas przyjazdu premiera Indii - Nehru, sam premier przeszedł koło zamku dość obojętnie, nie pytając nawet o czakram, natomiast Hindusi, którzy mu towarzyszyli, poprosili o otworzenie skrzydła zachodniego i pozostawienie ich samych w energetycznie "świętym miejscu". Wskazali też, że u zbiegu północnego skrzydła transeptu z prezbiterium, w głębi znajduje się święty kamień, co sugeruje faktycznie kult Siwa, Śiwa. Podobnie inni, którzy prosili o pozostawienie ich samych, aby w ciszy mogli "wdychać pranę". Ludzie z Indii kiedy odwiedzają Polskę, często przyjeżdżają na Wawel, aby doładować się energią i wzmóc możliwości wejścia w wyższe stany świadomości i możliwości złączenia się z Bogiem. Jeden z polskich dyplomatów poleciał kiedyś do hinduskiego maharadży, a zapytany o to, czy wie, jaka jest stolica jego państwa usłyszał, że Wawel, nie Warszawa.
Z języków południowej Indii jednak takich jak tamilski, słowo vAval (Wawal, Waawal) oznacza miejsce świętych tańców oraz miejsce z którego można wyskoczyć czy wylecieć wysoko w górę, także miejsce przeskakiwania przez Święty Ogień. Wawal to także miejsce życia nietoperzy i nietoperz jako być może mistyczne zwierzę oraz kuźnię służącą do wytwarzania brązu, a także sam brąz, siedziba brązu. Wawal to także miejsce wielkiego pragnienia, takiego jak pragnienia duchowe, które zaspokaja się przez osiągnięcie realizacji Boga, ale trwa to przez dziesiątki lat pośród mistyczno-ascetycznych praktyk. Słowo vAvu (Wawu, Waawu) znów oznacza dni Nowiu oraz Pełni Księżyca jako dni świąteczne, uroczyście celebrowane. W sanskrycie podobne rdzenie wyrazowe kojarzone są z indyjskimi roślinami leczniczymi. Sanskryckie Vavra (Wawra) oznacza miejsce ukrycia czegoś lub kogoś, głęboką jamę w Ziemi lub jaskinię, w której ukryto skarby lub ktoś w niej w ukryciu mieszka. Słowo vAvRtta (Wawrytta) oznacza kogoś naznaczonego, mianowanego, wyświęconego lub wybranego. Wawel może być miejscem ukrywania się kogoś wybranego czy świętego z bardzo dawnych czasów. Może to wskazywać, że Ryszi, który założył wawelskie sanktuarium w dawniejszych czasach, mógł pochodzić z południowych Indii i może mieć także związek z początkami osadnictwa na Wawelu, gdyż Ryszi, którzy dali swój wkład do samych Wed, żyli przynajmniej pięć tysięcy lat temu.
Istnieje również rodzima polska legenda z czasów Bolesława Chrobrego, która również może pomóc wyjaśnić tajemnicę czakramu wawelskiego. Otóż na polecenie Bolesława, jego syn, Mieszko ze swym potomkiem Kazimierzem, odwiedził wówczas prowincjonalne miasto Kraków. Podczas zabawy, Kazimierz znudzony stałą opieką wojowników, strzegących jego bezpieczeństwa, postanowił pozbyć się ochrony. Zszedł po skale i wszedł do ciemnego podziemnego korytarza. W pewnej chwili zgubił drogę, a zauważywszy w oddali światło, podążył za nim. Chłopiec dotarł do oświetlonej w naturalny sposób jaskini. Tam usłyszał głos, który powiedział, że jest magicznym kamieniem, ukrytym od wieków i nakazującym mu i jego następcom osiąść na wawelskim wzgórzu, by stworzyć potężne państwo polskie, lechickie. Chłopiec wyszedł z jaskini i powrócił z ojcem do stolicy. Po śmierci Bolesława Chrobrego i Mieszka II, Kazimierz musiał uciekać z Polski, jednak nie zapomniał o swoich prawach do tronu i w odpowiedniej chwili powrócił do kraju, osiadł - zgodnie z głosem kamienia - na Wawelu. Od tamtej pory tworzył podwaliny potężnego i wielkiego państwa polskiego, a jego samego nazwano Kazimierzem Odnowicielem.
Około 1020 roku Bolesław Chrobry ufundował na Wawelu pierwszą katedrę w miejscu dawnej wielkiej słowiańskiej świątyni w której od kilku stuleci czczono Boginie Śiwa (Siwa, Żywia) oraz Boga Śiwa, ale także wiele innych starych bóstw rodzimej wiary, w tym bóstwa Gromowładne. Katedra zbójecko eliminująca Starą Wiarę naszych Ojców (Dziadów, Przodków) została poświęcona najpierw katolickiemu Wacławowi, a potem Gereonowi, rzekomo męczennikowi chrześcijańskiemu, w istocie rzymskiemu żołnierzowi i rozbójnikowi, okupantowi z garnizonu w Kolonii, ponieważ znajdowały się w niej relikwie tego "patrona". Święty magiczny kamień czy boskie kamienie tkwią pod kaplicą Gereona, niestety jest ona przez kościelnych działaczy bezpodstawnie wyłączona ze zwiedzania, dlatego ludzie z czcią dla Starej Wiary jak i Mocy Wawelu przychodzą pod południowo-zachodnią ścianę dziedzińca zamkowego. Według Władysława Rzepeckiego, pracownika Instytutu Fizyki Jądrowej i zarazem radiestety, na głębokości 1200 metrów pod kryptą znajduje się silne ognisko promieniowania energetycznego. Poza tym, również na głębokości 250 metrów w głąb Ziemi występuje promieniowanie i obydwa wzajemnie się potęgują. Wawelski kamień czy raczej kamienie są zakopane w wapiennej skale i mają właściwości wibrujące, dzięki którym wytwarza się aura magnetyczna, pozytywnie oddziałująca na otoczenie. Zgodnie z wierzeniami, miejsce, gdzie znajduje się święty kamień, nigdy nie zostanie zburzone, co podkreśla jego sakralność oraz nieustającą magiczność. Dr Bartłomiej Dobroczyński z UJ, który jest psychologiem i znawcą ruchów religijnych uważa, że święty kamień to najprawdopodobniej zakopany pod ziemią meteoryt. Ów kamień może być jednym z tych, które spadły z nieba, a dla dawnych słowiańskich i celtyckich tradycji duchowości indoeuropejskiej i indoaryjskiej miały takie wielkie znaczenie, jak meteoryt w Mekce zwany czarnym kamieniem Ka'ba.
Wiele hipotez skłania się ku Celtom i Druidom, którzy mieli na terenie obecnej Polski kilka ośrodków życia duchowego. Jeden z nich miał być związany z czakrą wawelską. Być może mieli oni na miejscu dzisiejszej kaplicy Gereona coś na kształt celtyckiego sanktuarium w którym odbywały się misteria inicjacyjne. Tam właśnie miała się odbywać inicjacja, czyli nadawanie uprawnień do wiedzy przez starszych druidów młodszym, inicjacja przekazu mocy duchowej, obudzenia charyzmatów czy siddhi. W czasach późniejszych dynastia Jagiellonów - która wedle części badaczy wywodziła się od Celtów i od nich przejęła wiedzę - składała ciała swych zmarłych w tej kaplicy. Istnieje wiele zagadek architektonicznych, kryjących się na Wawelu, przykładowo załamanie katedry tak, że oś korpusu pochylona jest ku wschodowi, różnorodność postawionych niesymetrycznie filarów, czy wreszcie umiejscowienie katedry tuż nad północnym brzegiem góry - co groziło niebezpieczeństwem osunięcia się kościoła. Wszystko to związane było z magicznym miejscem Celtów i innych starych kultów na Wawelu. Do dzisiaj odnajdywane są pierścienie wykonane przez celtyckich druidów z brązu. Jak dotąd, nie wytłumaczono ich znaczenia, uznając je za magiczno-obrzędowe. Nie wykluczone jest jednak, że zostały złożone w tym miejscu ze względu na przedziwne właściwości czakramu pojmowanego jako Wawelskie Wzgórze czy Wawelski Krąg Mocy.
Kraków należał w okresie Odrodzenia do głównych ośrodków okultyzmu czyli wiedzy tajemnej w Europie, skupiając na uniwersytecie adeptów sztuk tajemnych. Z pozoru informacja nie mająca związku z czakramem wawelskim, jednak dalsze przypuszczenia nasuwają się po przeczytaniu słów zamieszczonych w Przeglądzie Teozoficznym w 1932 roku Dr George Arundal odwiedzając miasto miał powiedzieć, że Kraków, jako ośrodek duchowy, założony przez Apoloniusza z Tiany, istniał ponad 2000 lat. Ponadto energia płynąca z czakramu wawelskiego, nie zużyta lub nie przełożona na inną energię twórcą, miała paraliżować twórcze działanie. Uznając podróż mistrza Apoloniusza za prawdziwą, być może potężne nauczanie okultyzmu i magicznych kultów starej wiary w Krakowie miało inne podłoże i związane było z wawelskim czakramem.
W pierwszych latach życia Jezusa miała powstać na wschodzie nowa religia - Mitraizm - która zaczęła zagrażać innym, głównie buddyzmowi. Ten, aby zapobiec rozpowszechnianiu się nowego nurtu, zaczął współdziałać z wczesnym chrześcijaństwem, które także powstało na bazie nauk buddyjskich. Miało to doprowadzić Jezusa do podróży do Indii pomiędzy 12 a 30 rokiem życia, z którego to okresu nie ma obecnie na zachodzie żadnych informacji, chociaż w Indii i Persji jest na to wiele świadectw pisanych. Kapłani buddyjscy, rozszerzając wiarę oświeceniową, mieli dotrzeć na tereny Polski i zbudować na wzgórzu maleńką świątynię, która stała na miejscu obecnej świątyni Feliksa i Adaukta. Na podwalinach tej świątyni mnisi mieli wbudować kamień przywieziony z Indii.
Kamień mógł też przywieźć sam Apolloniusz z Tiany, którego nauki pokrywały się z naukami Jezusa z tym, że miał znacznie potężniejszy dar uzdrawiania, korzystał z okultyzmu czyli nauk Proroka Henocha i nauczał bogatych ludzi, a nie tylko biedotę jak Jezus. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób pielgrzym przybyłby w te strony, chociaż jedwabnym Szlakiem podróżowano przez Europę, Bliski Wschód, Indie aż do Chin i Japonii. W I wieku nasze ery nastąpił schyłek kultury celtyckiej i poza kupcami, którzy prawdopodobnie przemierzali tędy Bursztynowy Szlak, trudno mówić o wędrówkach uczonych. Podobnie Filostratos z Lemnos, który opisał potem biografię Apolloniusza, nie wspomina o talizmanach, czy kamieniach, jakie ten posiadał. Pisze natomiast o siedmiu pierścieniach, jakie nauczyciel dostał od wielkiego bramina indyjskiego, a które nosiły imiona planet. Apolloniusz miał je nosić w zależności od tego, jaka planeta działała w danym dniu tygodnia, co jest powszechnym zwyczajem wśród rodów bramińskiej arystokracji w Indii. Po raz pierwszy o talizmanach wspomina się już na przełomie IV i V wieku podkreślając ich moc wobec świata natury. Talizmany miały być stworzone czy raczej zmaterializowane przez Apolloniusza z Tiany na podstawie jego wiedzy i współgrać z boską mądrością, jaka rządzi światem, by służyć pomocą ludziom, a szczególnie jego okultystycznym adeptom i ośrodkom szerzenia tajemnych nauk.
Według historyków, nauczyciel, Apoloniusz, miał stworzyć kilka talizmanów, w tym przeciw wiatrowi północnemu, skorpionom, komarom. Miał też stworzyć trzy kamienne figury bocianów do Bizancjum, co miało odstraszać bociany, wrzucające węże do studni, skażające pitną wodę. Apolloniusz posiadał ogromną boską wiedzę tajemną, opartą na okultyzmie, pochodzącą od proroków Szeta (Seth), Henocha i Eliasza, dlatego też artyści twierdzą, że odczuwalna energia na Wawelu pochodzi od kamienia, umieszczonego przez mistrza Apoloniusza. Ponadto w jego biografii istnieje luka po 93 roku kiedy to mógł odbyć pielgrzymkę na tereny obecnej Polski, Słowacji i Czech. Czakram wedle nauk tantrycznych to węzeł energii pochodzącej z ziemi i kosmosu, czyli miejsce mocy, zatem w czasie specyficznie mocnych koniunkcji planet i gwiazd można odczuć impulsy jakimi ładowana jest Ziemia z Kosmosu poprzez nawet takie mniejsze miejsce mocy jak Marman na Wawelu.
Rosyjscy uczeni jak Gonczarow, Makarow i Morozow, dostrzegli, że struktura kuli ziemskiej przypomina strukturę kryształu – rodzaj regularnej sieci z aktywnymi węzłami, pokrywającymi się z najpotężniejszymi miejscami mocy. Są one połączone ze sobą wspomnianymi kanałami, zwanymi liniami geomantycznymi. Znawcy twierdzą, że ta rozbudowana, precyzyjna sieć, łącząca ważne miejsca kultu, może przekazywać energię i informacje na bardzo duże odległości, co potwierdza wiedzę starożytnych o meridianach Ziemi, z tym, że znaczna część sieci Nadi (strumieni energii) o jakich uczą tradycje tantryczne i wedyjskie pokrywa się z naturalnie płynącymi rzekami, co wydaje się być oczywistym. Można zatem poszukiwać silnych miejsc mocy w przyrodzie w okolicach początku wielkich rzek, chociaż nie zawsze jest jasnym, które Źródła są najbardziej tymi początkowymi dla danej wielkiej rzeki takiej jak Wisła czy Odra albo Dunaj. W Indii bodaj największym i najbardziej uczęszczanym magicznym i kultowym miejscem mocy są Źródła Gangesu (rzeki Ganga), rzeki, która uważana jest za Boginię Gangę. Największe ćakry Ziemi jednakże mają średnice około tysiąca kilometrów, o czym należy pamiętać, a te z nich, które znajdują się na kontynentach, są Źródłami wielkich cywilizacji ludzkich przez tysiące lat.
Wawel był jednym z głównych ośrodków władzy plemienia Wiślan, których organizacja państwowa powstała na przełomie VIII i IX wieku. O ich legendarnych władcach Kraku i Wandzie, którzy żyli w VII i VIII wieku, wspomniał XIII-wieczny kronikarz Wincenty Kadłubek. W X wieku ziemie Wiślan, i tym samym Kraków, weszły w skład powstającego państwa polskiego. W 1000 roku e.ch. zostało utworzone katolicki biskupstwo krakowskie, czego konsekwencją była budowa katedry – siedziby biskupa, a to oznacza, że wcześniej Wawel był bardzo ważnym ośrodkiem kultu słowiańskiej Starej Wiary, odpowiednim dla siedziby diecezji i biskupstwa. Jednak ze względu na toczące się walki z cesarstwem, budowę rozpoczęto dopiero po zawarciu pokoju w Budziszynie, czyli około lat 20-tych XI wieku, acz jak zwykle w owych czasach, była to nie tyle budowa ile przebudowa starej słowiańskiej świątyni kultu Siwa w ramach adaptacji na kościół katolicki. Tak katolicy robili ze wszystkimi dawnymi sanktuariami słowiańskimi, że anektowali je na swoje potrzeby niszcząc jak najdokładniej wszelkie ślady ich dawnych słowiańskich funkcji kultowych dla Rodzimej Wiary Wiślan i Lechitów czyli Polaków, Słowian. Ze względu na bardzo nikłe pozostałości po pierwszej katedrze, nazywanej czasem „chrobrowską” i pomimo trwających od dawna badań archeologicznych, nie udało się zrekonstruować jej wyglądu, jednak wiadomo, że tak jak w wielu innych wypadkach była z wyglądu podobna do typowej świątyni słowiańskiej do której dobudowano katolicki krzyż w ramach ukrzyżowania słowiańskiej wiary i jej wyznawców. Na przełomie 1038 i 1039, po nieudanej restytucji Słowiańskiej zwanej Reakcją Słowiańską, Kazimierz Odnowiciel powrócił do Polski i przyjmuje się, że tym samym Kraków został siedzibą władzy królewskiej i stolicą państwa, chociaż wcześniej był już stolica Państwa Wiślan w ramach Królestwa Wielkiej Morawy i wielkim sanktuarium dla prawdziwych bogiń i bogów Narodu Polskiego.
Rotunda starej polskiej słowiańskiej Bogini Mokoszy podciągnięta później pod katolicką świętą Maryję, pochodzi w wersji murowanej już z około 970 roku e.ch., wcześniej była drewnianą Wieżą Mokoszy. Drewniana zabudowa przed zamianą na murowaną powstała najpóźniej w IX wieku, za czasów Królestwa Wielkiej Morawy i Państwa Wiślan powstałych około 805 roku, jednak wiadomo, że drewniane budowle sakralne co pewien czas odnawiano, stawiając je na nowo z całkowicie nowego materiału, a to z powodu starzenia się drewna w zabudowie drewnianej. Wedle niektórych źródeł o dawnych tradycyjnych kultach, odnawianie miewało miejsce od raz na 20 lat, do raz na 200 lat, bardzo często co 60 lat. Katolicyzacja Wawelu i Krakowa połączona ze starannym niszczeniem sanktuariów i śladów Starej Wiary Ojców Narodu Polskiego miała miejsce w latach 1038-1039, co niestety aż po dzień dzisiejszy jak widać po haniebnych pomysłach dyrektora Wawelu, miewa miejsce i powinno być zakazane, a stare sanktuarium prawdziwych Bogów Wawelu powinno zostać przywrócone włącznie ze starannie odrestaurowanym kultem Bogini Siwa i Boga Siwa, co jest łatwe z uwagi na to, że jest to bóstwo pochodzenia indoeuropejskiego, indoaryjskiego, a zatem bardzo dobrze jest oryginalny kult zachowany w Indii. Należy także pamiętać, że jaskinie Wawelu skrywają tajemnice z tradycji celtyckich oraz mitraickich, a te także należy uczcić, uszanować i pieczołowicie odrestaurować! Wybitne duchowo osoby mogą się do odnowienia prawdziwych tradycji duchowych z Wawelu przyczynić, wyrażając głośno i w myśli taką intencję zawsze, kiedy odwiedzają Miejsce Mocy na Wawelu. Dobrze także, jak kilkaset osób czy kilka tysięcy osób stanie w łańcuchu połączonych rąk wokół Wawelu, u jego podstawy oraz odtańczy dawne słowiańskie tańce, chociażby takie jak Krakowiak ku czci Bogini.
Państwo Samona i Wielka Morawa
Państwo Samona – to najstarsze historycznie dobrze znane państwo zachodniosłowiańskie. Istniało w latach 623–660 (zdaniem innych historyków w latach 623–658 lub 626–661), obejmując tereny przyszłych Czech, Moraw, Dolnej Austrii, Styrii, Karyntii i Karnioli, a także część zachodnich Węgier, zachodniej i środkowej Słowacji oraz części Polski i Łużyc, w tym okolice Krakowa. W ostatnich dziesięcioleciach VI wieku Słowianie żyjący w Kotlinie Panońskiej i w jej sąsiedztwie zetknęli się z kaganatem awarskim. Rozdrobnieni na wiele plemion Słowianie rychło dali sobie narzucić zwierzchnictwo awarskich władców, sprzymierzonych z Bizancjum. Kiedy jednak Awarowie rozpoczęli łupieżcze wyprawy przeciwko Konstantynopolowi, kolejni cesarze bizantyjscy podejmowali współpracę ze słowiańskimi plemionami przeciwko byłym sojusznikom. W połowie lat dwudziestych VII wieku wybuchło ogólnosłowiańskie powstanie przeciwko Awarom, inspirowane być może przez cesarstwo i być może związane z organizowaną przez Awarów wielką wyprawą na Konstantynopol w roku 626. Gdy Słowianie zrzucili awarską zwierzchność, obwołali Samona swoim władcą.
Wódz Samon (Zamo) stanął na czele wielu zjednoczonych plemion, które w miejsce dawnych prymitywnych organizacji politycznych wspartych na wojennej demokracji tworzyły teraz ponadplemienne państwo. Jego centrum stanowiły Morawy, ale w efekcie szybkiego rozwoju terytorialnego, w latach 623–660, granice państwa Samona objęły na południu dolną Austrię i Kotlinę Czeską, na północy bagna Sprewy na Łużycach, na zachodzie oparły się o Soławę, a na wschodzie o środkową Odrę na Śląsku. W latach 629–639 słowiańskie państwo toczyło wojnę z frankijskim królem Dagobertem I dwukrotnie odpierając jego najazdy, m.in. wielka wyprawa Franków zakończyła się w roku 631 klęską pod Wogastisburgiem (położenie nieznane) jak również Słowianie pustoszyli Turyngię. Sukcesy Samona w walce przeciw Frankom a szczególnie Awarom zapewne wspomogły wielką migrację Słowian na południe – potwierdzony źródłowo jest udział Serbów i ich księcia Derwana w walce z Frankami po stronie Samona – a jest to również czas migracji Serbów i Chorwatów na Bałkany. Państwo Samona istniało bardzo krótko. Śmierć założyciela w 658 lub 661 roku wywołała zamęt wewnętrzny i w efekcie rozpad państwa, na gruzach którego powstało między innymi Księstwo Wiślan z Krakowem jako centralnym słowiańskim grodem i wielką świątynią danych bóstw niebiańskich, takich jak Mokosza czy Siwa.
O powstaniu słowiańskiego państwa Samona oraz jego walkach z Dagobertem szczegółowo opowiada kronika Historia Francorum, napisana około 660 roku przez anonimowego dziejopisarza frankijskiego zwanego Fredegarem. Państwo Samona, po odpadnięciu od niego około 658 roku większości sfederowanych ludów słowiańskich, przetrwało w szczątkowej formie w swej głównej domenie morawskiej i dało początek późniejszej Rzeszy Wielkomorawskiej. XVII-wieczny dziejopis czeski Tomáš Pešina wymienia następujących władców "wczesno-morawaskich":
1) Samon 623-658,
2) Maroth 680-700?,
3) Svanthos (Świętosz) 700-720?,
4) Samomir 720-760?,
5) Samosław 760-796,
6) Hormidor 796-805/811?,
7) Mojmir 805/811-820?,
8) Mojmir I około 820-842/846 - pierwszy najlepiej historycznie udokumentowany władca Wielkich Moraw.
Rotunda znojemska to stary kościół znajdujący się w grodzisku morawskim w Znojmie, który został wzniesiony już w okresie wielkomorawskim, a przebudowany w 1134 roku przez księcia czeskiego Konrada II. Na jego ścianach znajdują się malowidła przedstawiające 24 władców wielkomorawskich i czeskich. Pierwszy władca to ZAMO (czyli Samon), po nim następuje trzech władców, których imiona uległy zatarciu, a następnie Mojmir I. Oznacza to, że XII-wieczna elita czeska uznawała istnienie Państwo Samona i Rzeszę Wielkomorawską za ten sam organizm polityczny, rządzony przez nieprzerwaną linię słowiańskich władców. Państwo Samona obejmowało dzisiejsze Czechy, Słowację, całe praktycznie południe Polski, znaczną część Węgier oraz Austrii - które to ziemie są rdzennie słowiańskie, chociaż częściowo zmadziaryzowane lub zgermanizowane językowo.
Państwo wielkomorawskie
Wielkie Morawy - po czesku Velká Morava, słow. Veľká Morava, łac. Magna Moravia lub Rzesza Wielkomorawska - cz. Velkomoravská říše, słow. Veľkomoravská ríša – to średniowieczne państwo słowiańskie, w którym Kraków pełnił bardzo ważną rolę. Państwo Morawskie, Wielka Morawa, powstało na początku IX wieku na terenach dzisiejszych Moraw stanowiących wcześniej centrum słowiańskiego Państwa Samona, kilka lub kilkanaście lat po ostatecznym zniszczeniu Kaganatu Awarskiego przez armię Karola Wielkiego w 805 roku. Słowiańskie elity państwa Awarów przyczyniły się bezpośrednio do jego powstania. Rządzone było przez lokalną dynastię, której pierwszym dobrze znanym historycznie przedstawicielem był Mojmir I. Pierwsza wzmianka o tym państwie dotyczy włączenia do niego Księstwa Nitrzańskiego przez Mojmira I, co nastąpiło w roku 833 lub nieco wcześniej. Mniej więcej w tym samym czasie w państwie zaszczepione zostało chrześcijaństwo prawosławne z Bizancjum. Chrzest katolicki przyjmowano lokalnie w 822 od strony państwa wschodniofrankijskiego. Od 863 roku działalność misyjną w państwie wielkomorawskim prowadzili Cyryl i Metody, wraz z którymi pojawił się stworzony przez nich liturgiczny obrządek słowiański oraz język staro-cerkiewno-słowiański pisany Głągolicą czyli starym magicznym pismem dawnych Słowian. Epizod obrządku słowiańskiego zakończył się w roku 887, kiedy to za sprawą wrogiej postawy katolickiego duchowieństwa niemieckiego uczniowie Cyryla i Metodego zostali wygnani z Wielkiej Morawy.
Wielka Morawa - Imperium Słowiańskie |
Szczyt ekspansji Wielkich Moraw przypadł na panowanie Świętopełka I w latach 871-894, kiedy w ich skład wchodziły, poza Morawami, większościowo tereny dzisiejszych Węgier i Słowacji, a także całe Czechy, Łużyce, Zakarpacie, Małopolska i Śląsk. Po 875 roku książę Świętopełk I podporządkował trybutarnie Górny Śląsk, a po 885 roku także Dolny Śląsk - dawniej niektórzy historycy polscy próbowali negować podporządkowanie Śląska państwu wielkomorawskiemu, ale obecnie większość historyków i archeologów zdecydowanie opowiada się za panowaniem Morawian na Górnym i Dolnym Śląsku w końcu IX wieku. Osłabione walkami wewnętrznymi, pomiędzy następcami Świętopełka, państwo upadło w latach 902-907, przede wszystkim w wyniku najazdu koczowniczych Węgrów, którzy wtargnęli przez północne Karpaty do Kotliny Panońskiej około roku 896. Nazwa Wielkie Morawy (Μεγάλη Μοραβία) została po raz pierwszy wymieniona około 950 roku w dziele De administrando imperio (O rządzeniu państwem) bizantyjskiego cesarza Konstantyna VII Porfirogenety. W 822 roku mieszkańcy dorzecza Morawy i Dyi występują pod własną nazwą: Sclavi Margenses i Sclavi Marahenses (Marharii – Morawianie, Merehanii – zachodni Słowacy), gdzie Sclavi to Słowacy, Słowianie. Państwo morawskie nazywane było: regnum Maraurorum, Margorum, Rastizi, Zuentibaldi, Moravska oblast’. Inna popularna nazwa to Rzesza Wielkomorawska, która wskazywała na federalny charakter państwa Słowian. Część badaczy sądzi, że przymiotnik "wielkie", wskazuje na Morawy z terytoriami okolicznymi przyłączonymi w drodze ekspansji w IX wieku.
Ustrój państwa wielkomorawskiego zaliczany jest do monarchii wczesnofeudalnych. Najwyższą władzę w państwie sprawował władca pochodzący z rodzimej dynastii Mojmirowiców. W źródłach określany jako: kьnędzь (kniaź, książę), princeps, rex, dux, vladyka (władyka), comes. Znaczącą pozycję w rządzeniu krajem posiadali otaczający księcia czy kniazia dostojnicy, możni i naczelnicy uzależnionych terenów, nazywani niekiedy Moravjęne. Z warstwy możnych prawdopodobnie pochodzili urzędnicy, sprawujący funkcje: administracyjne – żupani zarządzający prowincjami zwanymi żupami; wojskowe – wojewodowie zajmujący się organizacją militarną państwa; a także sądowe - urzędnicy przewodzący sądom żupnym, którym podlegali wszyscy wolni, jak i niewolni, którzy nie zostali na podstawie zarządzenia książęcego objęci inną jurysdykcją np. kościelną. Historia o księciu Kraku i jego córkach Kazi, Tetce oraz Libuszy, z których jedna znana jest jako Wanda (być może Wanda Dynowska to jej nowsze wcielenie) dotyczą jeszcze starszych dziejów, gdzie jedną z siedzib Kniazia Kraka był Kraków, a inną gród Krakov koło Zbečna w Czechach. Jest to bardzo wspólna część słowiańskiej historii Polski, Czech, Słowacji, Węgier, a także części Austrii i Rumunii, Siedmiogrodu. Żyjący w XVI wieku czeski kronikarz Václav Hájek z Libočan wyliczył datę śmierci Kroka na najpóźniej 709 rok, zatem panował w drugiej połowie VII i na początku VIII wieku, co oznacza, że był jednym z ważniejszych książąt sfederalizowanego Państwa Samona. Polski kronikarz Jan Długosz przez całe swoje życie uważał czeskiego Kroka za tożsamego polskim Krakiem. Krak/Krok był synem Bohemusa czyli legendarnego Czecha (Čech), znanego jako jeden z trzech braci: Lecha, Czecha i Rusa, protoplasty ludu czeskiego. XVI-wieczny kronikarz Václav Hájek obliczył datę zasiedlenia Czech przez Bohemusa czyli Czecha na 644 rok, co oznacza, że w tym samym czasie Lech osiedlił się w Gnieźnie, a Rus w okolicach Kijowa.
Książę Krak (po czesku Krok) miał trzy córki:
Kazi – która uchodzi w tradycji za doskonałą lekarkę i szamankę, która umiała leczyć ziołami różnorakie choroby. Kazi to najstarsza córka Kroka/Kraka, siostra Tetki i Libuszy. Słynęła jako słowiańska czarodziejka, zielarka i lekarka, szamanka i znachorka, kapłanka Bogini Siwa oraz innych Bogiń na Wawelu. Miała zdolność odnajdywania zaginionych lub ukrytych przedmiotów. Przekonanie o jej mocy odszukiwania rzeczy zagubionych znalazło odbicie w przysłowiu: Tego nie potrafi zwrócić nawet sama Kazi. Została pochowana w mogile usypanej nad brzegiem rzeki Berounki koło drogi, którą idzie się przez górę na skraj prowincji bechyńskiej. Jej mąż wspominany jest pod imieniem Bivoj. Na leczenie do niej przybywali pacjenci, którym nie pomagały zabiegi Medei z Kolchidy ani terapie w świątyniach Asklepiosa, co oznacza, że jako ówczesna medyczka znana była aż w Grecji. Po śmierci zbudowała gród Kášin nad rzeką Wełtawą, naprzeciw Zbraslavi (Zbrasław).
Tetka (Tetě, Tethka) – a po polsku Waleska była księżniczką, a według kronikarza Kosmasa z Pragi wprowadziła ona w kraju wszelakie wierzenia słowiańskie, stare obrzędy magiczne i kultowe ceremonie, aby oczyścić kraj z zarazy chrześcijańskiej. Tetka to legendarna córka Kroka/Kraka, młodsza siostra Kazi i starsza siostra Libuszy. Nie była zamężna, co wskazuje, że mogła być kapłanką Bogini Lajli (Lejla, Lady) podobnie jak westfalki. Według Kroniki Kosmasa założyła gród Tetin nad rzeką Berounką. Miała zaprowadzić w Czechach wszelkie słowiańskie zwyczaje, obrzędy magiczne i wspaniałe kultowe ceremonie dla słowiańskich bóstw, podmawiając lud do składania czci nimfom, a usuwając obcy i najeźdźczy kult chrześcijański, za co została przez chrześcijańskich bandytów zamurowana żywcem w murze zamkowego kościoła w Kłodzku. Jako księżniczka Waleska, uchodziła za założycielkę Kłodzka i panowała na ziemiach kłodzkich, była córką Kraka i siostrą królewny Wandy (Vanda). Imię Waleska najpewniej pochodzi od słowiańskiego bóstwa świata zmarłych i magii znanego pod imieniem Weles, któremu była Świętą Kapłanką.
Wszystkie podania, legendy i kroniki historyczne zgodnie twierdzą, że Waleska - Tetka (także Valaska lub Valiska) odznaczała się urodą, wzrostem i wielką tężyzną fizyczną. Miała długie, złote włosy zaplecione w warkocz, znała się na myślistwie i strzelała z łuku. Gołymi rękami potrafiła złamać podkowę. Jej imię językoznawcy wywodzą od przydomka „złotowłosa” czyli w czeskim brzmieniu „zlatovláska”, słowa przeobrażonego przez język niemiecki na „Walaska” lub „Waleska”. Jedna z opowieści mówi, że nadludzką siłę czerpała ze swojego cudownego warkocza, a magia słowiańska i celtycka zbieżnie uważają, że długie włosy oznaczają u szamanek i szamanów dużą energię duchową. Pokonała dzięki tej energii smoka ukrytego w jamie pod lipą w Żelaźnie, strzelając do niego z wielkiego łuku z odległości paru kilometrów. Kraina, którą władała słynęła z bogactwa, co wywołało zazdrość u niemieckich sąsiadów. Jej warkocz był przechowywany do XVIII wieku w tzw. Zielonej Sali zamku kłodzkiego jako talizman chroniący miasto. Na murze okalającym twierdzę kłodzką istnieje kamienna płaskorzeźba przedstawiająca kobiece popiersie. Tradycja przypisuje temu wizerunkowi portret Waleski. Około roku 1945, po osiedleniu się w Kłodzku ludności polskiej, rzeźba została zniszczona, rabusie i szkodnicy pozbawili ją zupełnie rysów twarzy, a jej wygląd znany jest obecnie tylko z przedwojennych fotografii.
Libuša – była najmłodszą córką, ale najmądrzejszą z sióstr, a była to wyjątkowa kobieta, która na wszystko miała mądrą odpowiedź, zaś po śmieci Kroka/Kraka została jego następczynią. Libusza, Lubosza (czes. Libuše) to według kroniki Kosmasa, legendarna władczyni Czech i Południa Polski, najmłodsza córka Kroka czy Kraka, założycielka Pragi, siostra Tetki i Kazi. Po śmierci Kroka/Kraka na władczynię obrano jego najmłodszą córkę, gdyż według Kosmasa była roztropniejsza od swoich sióstr i posiadała dar wieszczy, tak, że nawet potrafiła wskazać, gdzie pod ziemią znajdują się potrzebne rudy metali. Założyła także gród Libušín. Kosmas opisał Libuszę jako wspaniałą władczynię, prawą, przezorną i dobrą dla poddanych. Szczęśliwe rządy Libuszy trwały do czasu gdy między dwoma możnymi doszło do sporu o granice posiadłości. Po rozsądzeniu sprawy na korzyść jednego z nich, drugi ostro zaprotestował przeciwko rządom kobiety. Urażona Libusza wskazała swoim poddanym wieś Stadice nad rzeką Bíliną, gdzie mieli znaleźć męża dla niej i władcę dla siebie. Wysłańcy odnaleźli tam Przemysła Oracza, który poślubił Libuszę i rządził wraz z nią Czechami, ustanawiając sprawiedliwe prawa dla kraju Wolnych Słowian. Książęca para miała trzech synów Nezamysła, Radobýla i Lidomíra. Nad rzeką Wełtawą Libusza nakazała odnaleźć człowieka ciosającego próg domu i w tym miejscu wybudować gród nazwany od progu Pragą. Żyjący w XVI wieku czeski kronikarz Václav Hájek z Libočan obliczył obranie przez Czechów Libuszy na sędziego w 710 roku, w 715 roku na księcia, a jej zgon na 735 rok. Postać Libuszy w późniejszych wiekach stała się symbolem czeskiej świadomości narodowej.
Według Kadłubka Wanda (Vanda, Wąda) rządziła Polską po odsunięciu od władzy syna Kraka zwanego Krakiem II, splamionego zbrodnią bratobójstwa, co doskonale wpisuje się w obraz przejęcia władzy przez Libuszę dopiero sześć lat po śmierci jej ojca, Kraka czyli Kroka. Najechana przez niejakiego "tyrana lemańskiego" (czyli niemieckiego) staje na czele wojsk słowiańskich (słowackich) i zmusza wroga do odwrotu. Wódz lemański wygłasza pochwalną pieśń na cześć Wandy i popełnia samobójstwo. Powodem najazdu były odrzucone przez Księżniczkę Wandę (Vanda) zaloty niemieckiego wielmoża. Zaś królewna rządzi długo i szczęśliwie, zostając do śmierci dziewicą, a ku jej czci była jedna z rotund na Wawelu. Kadłubek dodaje: "Od niej ma pochodzić nazwa rzeki Wandalus, ponieważ ona stanowiła ośrodek jej królestwa; stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami." Jan Długosz wspomina najeźdźcę niemieckiego pod imieniem Rytygier. Niektórzy badacze Słowiańszczyzny i Słowiaństwa uważają jednak, że Wandą była Kazi, najstarsza córka Króla Kraka/Kroka, najmocniej związana z Krakowem nad Wisłą, co jednak nie wydaje się prawdopodobne, bo najwięcej danych na temat sprawowania dotyczy jednak kniaźiny Libuszy jako Wandy czy Wądy. Za grobowiec Wandy w Krakowie uchodzi kopiec znajdujący się dziś na terenie Nowej Huty, niedaleko wejścia do kombinatu, co oznacza, że jej relikwie słowiańskie pochowane są w kilku miejscach, także w grodach dzisiejszych Czech i Słowacji.
Książę Krak z trzema córkami |
Książę Krak (także Krakus lub Gracchus) − z czeskiego Krok, to także legendarny władca Słowian, w tym Polaków, Morawian, Słowaków, Czechów, Rusów, założyciel grodu Kraków. Według Kadłubka, którego świadectwo jest najstarsze, był jednym z książąt czy namiestników Polaków walczących z Galami w Panonii lub Karyntii (kronikarz nie stwierdza tego wprost, ale Panonię uważano za legendarną Kolebkę Słowian), po czym został wybrany królem i dał początek zorganizowanemu państwu polskiemu. Po powrocie na ziemie polskie został królem. Miał dwóch synów (Kraka II, Lecha II) i jedną córkę. Jego synowie mieli zabić groźnego smoka wawelskiego, a jeden z nich przez zawiść zabił brata. Inna legenda podaje, że sam Krak był pogromcą smoka stąd zwany jest Smokobójcą. Córka stała się bohaterką legendy „O Wandzie, która nie chciała Niemca”. Pozostałe córki nie są wspominane najpewniej dlatego, że bardziej były związane z Pragą w Czechach niźli z Krakowem nad Wisłą. Z opisem pogrzebu Kraka łączy się wzmianka o założeniu Krakowa. Podanie o Kraku przypomina żywo podanie o czeskim Kroku, a motyw walki ze smokiem został prawdopodobnie zaczerpnięty z legendy czy mitu o walce Peruna ze Żmijem, legenda zawiera ślady wydarzeń VII i VIII-wiecznych. Po śmierci Kraka usypano mu kopiec, gdzie według legend został pochowany, jednak skoro zakłada przynajmniej dwa grody, to jego prochy mogą być w dwóch miejscach, niczym relikwie Świętego Władcy Słowiańskiego. W czasie usypywania kopca mieszkańcy Krakowa nosili ziemię w rękawach, stąd powstało święto Rękawki, a kopiec nazwano Kopcem Kraka lub Krakusa. W późniejszych czasach, ludy Czech, Polski i Słowacji zaczęły wypierać się tego wspólnego dziedzictwa jakim jest Krak, jego córki, a także Państwo Samona i całe Księstwo Wielkiej Morawy.
Książę Krak / Krok powiedział: „Tym samym świat bez słońca – co państwo bez króla”.
W Londynie w roku 1966 ukazała się książka pod tytułem "The Cracow Occult Center", a później w Turynie w roku 1975 pod tytułem "Il centro occulto di Cracovie", które opisują wawelski święty kamień, uznając go za niezwykły talizman, głęboko zagrzebany pod katedrą w wapiennej skale. Widzą w nim uśpioną wibrację, pulsującą energią napromieniowania kosmicznego. Wibracja ta wydziela specjalną aurę magnetyczną, mającą niezwykłe właściwości oddziaływania na otoczenie. Obecnie krypta świętego Gereona, a dawna świątynia Bogini Siwa jest niedostępna, ale by odczuć zbawienny wpływ świętego kamienia wystarczy stanąć w odpowiednim miejscu na dziedzińcu wawelskim i poddać się przypływowi energii, chociaż czuć ją także w odległości 300 metrów od owego środka Marmanu Wawel. Praktycznie wygląda to w ten sposób, że stajemy przy murze, koło krypty nazywanej imieniem rzymskiego żołdaka Gereona i wyobrażamy sobie, że przez stopy od świętego kamienia wchodzi uzdrawiająca energia, stopniowo wypełnia nasze wszystkie komórki, wypychając do góry złe trucizny, znajdujące się w naszym ciele. W końcu, jak już siła energetyczna dojdzie do głowy to całe zło wydostaje się z głowy na zewnątrz jak czarny dym z komina parowozu, najlepiej z energicznym "pufnięciem". Zostajemy oczyszczeni ze zła i naenergetyzowani dobrem, ciemność zastąpiona jest boskim światłem z duchowego centrum wawelskiego w Ziemi. Można sobie w ten sposób wyobrazić usunięcie dokuczliwych chorób i wypełnienie organizmu energią uzdrawiającą. Ktoś znerwicowany może pozbyć się nadmiaru chorobliwej energii czy lęków i przyjąć siły uspokajające. Wszystko zależy, co w czasie takiej medytacji chcemy uzyskać, a magia i słowiańskie oraz celtyckie kulty starannie korzystały z mocy takich świętych miejsc. Wawelski święty kamień strzeże Wawelu, a z nim Krakowa podkreślając sakralność tego miejsca. Być może to właśnie jest ów "genius loci", kształtujący od półtora tysiąca lat kulturę podwawelskiego grodu, pomimo brutalnego schrystianizowania i zamykania dostępu do duchowej mocy przez okropnych czarnoksiężników katolickich z Watykanu, jacy tam rezydują.
Medytacja na dziedzińcu Wawelu w pobliżu kaplicy żołdaka Gereona, a dawnej słowiańskiej świątyni Bogini Siwa przynosi powiększenie się aury i wzrost biowitalności. Warto z pewnością przy wejściu do kaplicy Gereona zagłębić się w medytacji, doenergetyzować się, a nawet - jeśli ktoś ma taką możliwość - dokonać własnych pomiarów radiestezyjnych. Jak odnaleźć drzwi do wspomnianej kaplicy? Otóż znajdują się one na lewo od wejścia na wewnętrzny dziedziniec Wawelu, przy schodach senatorskich. Duże, okute metalem drzwi przyciągają uwagę. Stojąc przy nich, siadając na ich progu albo nieco dalej - na zejściu ze schodów senatorskich, odczujemy niezwykłe energie, jeśli się na nie szczerze otworzymy. Ciekawym zagadnieniem są wahania mocy czakramu pod wpływem odbywających się tam uroczystości. Przykładowo, kiedy w dniach 25-30 kwietnia 1988 r. odbył się na dziedzińcu Wawelu zjazd mistrzów różnych kierunków duchowych, nastąpił wzrost aktywności czakramu o 60 proc. Istotną rolę odgrywa również oddziaływanie Księżyca. Najsilniejsze promieniowanie występuje np. podczas pełni majowej, a stąd już wiemy, że miejsce najbardziej było związane ze słowiańskimi kultami dawnych Bogiń, jak Mokosz, Siwa, Lajla.
Wawel - miejsce mocy i sądu bogów nad duszami Słowian |
Czakram ziemi ani Marman praniczny, energetyczne miejsce mocy, nie jest samo w sobie kamieniem, jednakże kamienie mocy złożone w dobrych energetycznych miejscach w przyrodzie wzmagają się wzajemnie, mogąc dać magnetyczny efekt taki jak święty kamień w Mekce, gdzie w dawnej świątyni wielkich arabskich bogiń czarny kamień Ka'ba emanuje wielką magnetyczną mocą przyciągając do owej świątyni proroka Abrahama miliony ludzi rocznie. Jedno jest pewne wszelkie dawne słowiańskie kulty na Wawelu należy jak najszybciej bezwzględnie przywrócić włącznie z nauczaniem dawnej wiedzy okultystycznej i magicznej z której Kraków słynął. Wawel ciągle jest magicznym miejscem mocy i duchowym centrum okultystycznym w Polsce, chociaż ów czakram wcale nie jest taki wielki jak można by się spodziewać po nagłośnieniu tegoż miejsca mocy. Na pewno jednak jest także owo wawelskie wzgórze mocno związane z historią Wiślan, Państwa Słowiańskiego, Samona i Wielkiej Morawy oraz dawnych słowiańskich księstw z których w końcu powstała Polska, Czechy, Słowacja, Ruś, cztery narody słowiańskie, które silnie powinny się zjednoczyć wokół tradycji duchowych i mistycznej magii swoich przodków wiernych dawnym Bogom i Boginią, które ciągle są najwyższymi Archaniołami i Bóstwami dla każdego kto z racji urodzenia mówi słowiańskim językiem.
Co wszyscy tak odmładzają Kraka? Przecież wszystkie źródła, badania archeologiczne itp. wskazują na 4 wiek PRZED NASZĄ ERĄ. Poczytajcie: http://rudaweb.pl/index.php/2016/07/10/prokosz-krak-lechici/
OdpowiedzUsuń