sobota, 27 października 2018

Czego nie robić na cmentarzu w zaduszki

Czego nie robić na cmentarzu - poradnik ezoteryczny na zaduszki 


Będąc z wizytą na cmentarzu należy się kierować w szczególności jedną nadrzędną zasadą: by nie robić takich rzeczy, które mogłyby innym sprawić przykrość, zdenerwować ich czy też skrzywdzić, a już szczególnie takich, które mogą oburzyć dusze zmarłych i rozwścieczyć cmentarne duchy. Dusze zmarłych zwykle preferują spokój i odpoczywanie w spokoju, zatem z hałasem, wygłupami i toarzyskimi wojnami nie należy wpadać na cmentarz, nawet jak to hałas motoru, quada, roweru czy towarzyskiej "gadki szmatki". Cmentarz to generalnie nie kawiarnia na towarzyskie wygłupy ani miejsce do zabawy dla dzieci. Duchy zmarłych, zarówno te dobre (lary) jak i te złe (larwy), generalnie nie lubią tych co ich niepokoją w miejscu spoczynku i potrafią się zemścić, czasem straszliwie. Zaduszki są współczesnym odpowiednikiem tradycyjnego słowiańskiego Święta Dziadów. Dzień Zaduszny przypada na 2 listopada, następnego dnia po Wszystkich Świętych (Święto Świętych Bożych). Z tej okazji, ludzie wspominają wszystkich, którzy odeszli ze świata żywych, modlą się za ich dusze, szczególnie za te, które pokutują, wymagają oczyszczenia czy według katolickiej wiary, przebywają w czyśćcu. W Dniu Wszystkich Świętych czci się wszystkich zmarłych, którzy za życia lub po śmierci dostąpili zbawienia i zostali zabrani do niebios, w szczególności za tych nielicznych najświętszych, którzy wstąpili do niebios, jak Prorok i Patriarcha Henoch (Hermes), Król Rama Ćandra, Prorok Zaratusztra, Prorok Mojżesz, Król Romulus, Prorok Eliasz, Prorok Jezus, Święty Padmasambhawa czy Prorok Muhammad. 




Zjawiska duchowe, takie jak zdolności wyczuwania obecności czy wpływu duchów zmarłych osób, należą generalnie do zjawisk subtelnych, wrażeniowo podobych i nalżących do zjawiska uczuć wyższych. Jak wiadomo około 8-15 procent osób w populacji społeczeńst nie jest zdolna do odczuwania uczuć wyższych, nie rozumie ich, można powiedzieć, że nie istnieją dla nich, bo są jakgdyby ślepi na subtelne przejawy wyższej uczuciowości, nie są zdolni do ich odczuwania, okazywania ani pojmowania. Nie odczuwają przyjaźni, braterstwa, altruizmu, miłosierdzia, współczucia, życzliwości, sympatii, nie mają uczuć estetycznych, moralnych ani intelektualnych. Na tej samej zasadzie można nie odczuwać istnienia duchów ani jej wpływów, jak można nie odczuwać w sumieniu, że się komuś szodę wyrządziło odbijając osobie małżonka albo pozbawiając dziecka (przy rozwodzie i podziale majątku). Jeśli ktoś nie radzi sobie zatem z przyjmowaniem do wiadomości istnienia takich subtelnych zjawisk, musi jak daltonista, przyjąć na wiarę, że jego kolory szare to dla innych dwie barwy, jedna zielona, a druga czerwona. I nauczyć się szanować fakt, że ci co widzą te kolory funkcjonują w oparciu o wrażenia estetyczne i komunikaty jakie w sobie niosą ich znaczenia. Niezdoność do odczuwania uczuć wyższych cechuje szczególnie osoby na pewnym stopniu niedorozwoju społecznego, w tym szczegónie socjopatów i psychopatów, sam jednak brak zdolności przeżywania, okazywania i rozumienia uczuć wyższych, w tym poznawczych takich jak dążenie do prawdy, wiedzy i mądrości, nie oznacza jeszcze bycie socjopatą, a jedynie coś w rodzaju braku narządu zmysłu, jak brak wzroku, węchu czy słuchu. 

Obchodzony 2 listopada Dzień Zaduszny poświęcony jest modlitwom i praktykom duchowym za osoby zmarłe, oczekujące na ostateczne pojednanie się z Bogiem czyli tak zwanym duszom pokutującym czy czyśćcowym. Genezą Zaduszek były uroczystości dawnych Słowian, które obchodzono cztery razy w roku, w każdej z pór roku, w tym jako Święto Dziadów (Przodków) na początku listopada. Z tradycją Zaduszek związanych jest wiele dobrych ludowych zwyczajów i wierzeń: porządkuje się nie tylko groby, ale także domy, bo dusze zmarłych wracają tego dnia w miejsca, gdzie spędziły całe doczesne życie. Zostawia się otwarte furtki i drzwi, aby dusze mogły wejść do domów, gdzie zostawia się dla nich pieczone pierogi, chleby, bób, kaszę i to, co jadło się za życia na kolację. Wiesza się też czysty ręcznik, obok stawia wodę i mydło, aby dusze mogły się obmyć. Przekazuje się sobie opowieści o spotkaniach z duszami zmarłych, błąkającymi się po lasach, a od zmierzchu po cmentarzach i w pobliżu kościołów. Bardzo niebezpieczne są dusze potępionych zmarłych, które straszą przy mostach, młynach, na rozstajach dróg (skrzyżowaniach ulic). Zwyczaje zakazują wykonywania tego dnia niektórych czynności, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. Zakazane jest: klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki, wylewanie pomyj i spluwanie (charkanie). Najpopularniejszy jest zwyczaj nawiedzania w tym dniu grobów, zapalania zniczy oraz świec. Zostawianie miseczki ze świeżą wodą źródlaną zdarza się już jednak znacznie rzadziej, a w niektórych rejonach zanikło, zapewne z powodu trudności w zdobyciu czy zakupie wody źródlanej czyli takiej prosto z dobrego źródełka. 


Rozmowy o najmodniejszych fasonach lampionów możemy odbywać ze sprzedawcą, ale nie na nekropolii, w czasie gdy inni się modlą – darujmy sobie uwagi o cmentarnych ostatnich krzykach mody. Kto ile zniczy postawił, czy ładnych, czy nieładnych, w jakim kolorze, kształcie, fasonie, od kogo te kwiaty i czy sąsiadka kupiła więcej lampionów niż rok temu – nie powinniśmy tego analizować ani tym bardziej komentować, bo Wszystkich Świętych podobnie jak inne okazje do odwiedzania grobów zmarłych to nie konkurs na najpiękniejszy nagrobek czy lampion. Głośne komentowanie, że "w tym roku ciocia się nie popisała, bo kupiła mały znicz" jest bardzo nie na miejscu, a taego rodzaju komentarze mogą denerwować wiele z dusz osób zmarłych przebywających przy grobach swoich ciał w postaci ducha. Duchy zmarłych przebywające przy ziemi, w pobliżu grobów, uraził i wzburzyć jest najłatwiej. Dlatego tego rodzaju dywagacje pozostawiamy sobie co najwyżej do czasu powrotu do domu, a przynajmniej do wyjścia z cmentarza, z pewnym zapasem, kiedy już przestanie być widoczny dla naszych oczu. 

Cmentarz to nie wybieg dla pokazu najnowszej mody, a dusze zmałych w starszym wieku i takie, z dawnych lat, nawet z początków założenia danego cmentarza - im starszy, tym jest to ważniejsze - mogą być szczególnie niechętne osobom robiącym pokazy modnej bielizny wystającej zza wierzchniego ubrania. Jeśli chodzi o ubiór, także należy zachować stosowny umiar. Na pogrzeb żałobnicy powinni ubierać się w spokojne barwy, a generalnie to samo tyczy się Wszystkich Świętych i innych okazji do odwiedzania grobów zmarłych na cmentarzach czy w nekropoliach. Należy starannie unikać krzykliwych fasonów i krojów, czy seksownych ubrań. Kusa i kusząca obcisła mini, wyzywający makijaż czy głęboki dekolt nijak się mają do elegancji i dobrego smaku. To samo dotyczy panów, nikomu nie zaimponuje rozwiany włos na klacie wystający z nadmiernie rozpiętej koszuli. Obcasy do nieba w połączeniu z dekoltem do pępka to na cmentarzu niezbyt fortunne połączenie. Wchodzenie z watą cukrową, popkornem czy konsumowaną paczką ciastek w ręce, a takie smakołyki lepiej kupować po wyjściu z cmentarza, jednak nie w jego pobliżu, nie przy cmentarnej bramie. Dzieci także powinny to zrozumieć, dajmy im przykład i od najmłodszych lat tłumaczmy, że jedzenie waty cukrowej czy popkornu na cmentarzu kulturalnym ludziom nie przystoi. 

Istnieją kultury i rodziny spożywające rytualne posiłki na cmentarzach, jak chociażby w Bułgarii, jednak tam jest to rodzaj rytualnego posiłku spożywanego niejako razem z nieboszczykiem, którego duch jest do uczty w specjalny sposób zapraszany. Nie ma tak, że jeden coś żre i pije, a reszta, włącznie z duchami patrzy. Wiele duchów zmarłych osób próbuje dobrać się do smakołyków i przy okazji tych, co je zjadają na cmentarzu, gdyż tęsknią za tym co jedli za życia w ciele i chcą jeszcze dalej jeść ziemskie smakołyki. Coś smakowitego, co nieboszczyk zjadał za życia, można przynieść i postawić na płycie grobu jako tzw. ofiarę pokarmową dla duchów przodków. Zasadą uczt i posiłków oraz styp rytualnych na cmentarzu jest to, że najpierw częstujemy duchy przodków czy ducha osoby zmarłej. Starosłowiański zwyczaj i obrzęd ludowy nakazuje aby w czasie zadusznym odprawiać w pobliżu cmentarza obrzędowe uczty, podczas których przywoływano dusze zmarłych. Warto pamiętać, że owe Dziady odprawiano w pobliżu cmentarza, przy wielkim i jasnym ognisku, a nie na samym cmentarzu. Pokłosiem uczt urządzanych za dusze zmarłych jest powszechny w wielu regionach słowiańskich zwyczaj pieczenie małych chlebków, które rozdawano kościelnym dziadom w zamian za modlitwę za zmarłych. Należy pamiętać, że wszelkie biesiady czy uczty za zmarłych lub w intencji zmarłych muszą mieć nieparzystą liczbę potraw czy serwowanych dań na stole, i trzeba ich nieparzystą liczbę zjeść. 

Na cmentarzu spotykamy osoby w zadumie, przeżywające ponownie żal utraty bliskich. Są oni zwykle wrażliwsi i głośna rozmowa przez komórkę, dowcipy czy śmiech są niestosowne. Innych ludzi nie tylko średnio obchodzi to, co mamy dziś w domu na obiad, co przepisał nam geriatra na hemeroidy i to czy umówiliśmy hydraulika, by naprawił cieknący kran albo kibelek. Przede wszystkim - nie wypada o tym mówić głośno czy pokrzykiwać w miejscu publicznym, a już na pewno nie na cmentarzu, gdzie i żywi i zmarli mogą się oburzyć. Tyczy się to rozmów twarzą w twarz, a także przez telefon. Między grobami także nie wypada nam się śmiać, czy opowiadać dowcipnych kawałów, nawet o duchach. 

Zapomnijmy o głupocie wyprowadzania na cmentarz zwierząt – na spacer wychodźmy z nimi do parku, a podczas Wszystkich Świętych i innych okazji do odwiedzania naszych zmarłych zostawmy w domu. Nie ma wątpliwości, że generalnie przyjście z psem na cmentarz odpada i jest dalece nie na miejscu, niezależnie czy stosowna tabliczka znajduje się na ogrodzeniu cmentarza, czy jej tam nie ma. Kudłaty pupil może po sobie zostawić niemiłą niespodziankę, trudno mu wytłumaczyć, że cmentarz to nie toaleta, a cudzy grób to nie kibelek. Stare i współczesne opowieści o tym, jak nierozgarnięta panienka poszła z pieskiem na cmentarz, piesek nasikał albo nasrał na cudzy grób jak ona się modliła o swoich zmarłych, a potem w domu, a po wielu dniach lub czasem miesiącach coś zaczęło straszyć w domu i zwariowała popełniając samobójstwo albo w lepszej wersji, że coś wstąpiło w tego grzecznego kundelka i nocą zagryzł swoją panią rozszarpując jej ciało w makabryczny sposób, a na koniec nasikał i zrobił kupkę na zwłokach - są na tyle dobrze udokumetowane, że warto je jako przestrogę pamiętać i się do zasad stosować. 

Zapałki lub zapalniczkę na cmentarz warto wziąć, najlepiej zapałki - ale tylko do zapalania zniczy. Do rzeczy, których robić nie wypada należy palenie papierosów i innych używek, nie zapala się także znicz cmentranych zapalniczką używaną do palenia papierosów. Cmentarz nie jest miejscem przeznaczonym do puszczania dymka – mimo że jesteśmy na dworze, a wiele duchów zmarłych mści się za profanowanie ich grobów nieodpowiednim ogniem. Najlepiej kupić osobne pudełko zapałek do zapalania zniczy, często także bardziej kumaci i rozgarnięci sprzedawcy zniczy mają do znicza jedną zapałkę i draskę albo małe zestawy typu draska z kilkoma zapałkami. Historie o tym, jak to lokalna grupka znajomych chodziła sobie w soboty wieczorem na cmentarz pojarać trawkę i w ciągu trzech lat wszyscy tragicznie zginęli w dziwnych okolicznościach, a do tego na trzeźwo nie na haju, mogą być wymownie pouczające w zakresie tego, czego lepiej nie robić na cmentarzach. 

Nie należy także po cmentarzu między grobami jeździć na rowerze, quadzie czy motorku, chociaż czasem duże cmentarze mają alejki dla pojazdów, jednak zwykle do dowożenia zwłok czy wywożenia śmieci. Lepiej rower, quad czy motorek zostawić przed cmentarzem, czy chociaż na głównej drodze wewnętrznej cmentarza z alejką dla pojazdów. Szczególne w duże święta, gdy jest dużo ludzi na cmentarzu, w czasie pogrzebów, nie używamy żadnych hałasujących ani dzwoniących czy zagrażających pieszym pojazdów. W dawniejszych czasach, gdy jeżdżono na koniach lub dorożkami, zawsze zostawiano pojazd przed bramą cmentarza, konie wiązano na zewnątrz, w pewnej odległości od cmentarza, gdyż znano przypadki, gdy po wizycie na cmentarzu konia nagle poniosło tak, że zabił swojego jeźdzca, a to niewątpliwie są zjawiska typu spłoszenie konia przez duchy i cmentarne widma lub nawet czasowe opętanie konia celem właśnie zabicia niefortunnego jeźdzca zakłócającego spokój duchom osób zmarłych. 

Czapki i inne nakrycia głowy powinno się zdejmować na cmentarzu, a jeśli jest szczególnie zimno, to chociaż wtedy, gdy zatrzymujemy się przy grobie w chwili zadumy. Należy przypomnieć, że choć jesteśmy na dworze, to w miejscu szczególnym, w miejscu kultu przodków, które jest pewnego rodzaju sanktuarium, a także miejscem przebywania dusz zmarłych, które jeszcze nie odeszły całkiem z planu ziemskiego, a nawet jak odeszły, to mocą zbiorowego wysiłku świątecznych okazji czy rocznic wspominkowych - mogą czasowo przybywać na ziemię, do miejsca pochówku. Świeta takie jak Zaduszki czy Wszystkich Świętych są pewnego rodzaju zbiorowym seansem wywoływania dusz zmarłych z ich miejsc pobytu w Zaświatach, zatem przybywają na Ziemię, co także czasem wywołuje oburzenie niektórych z nich, a wrażliwe osoby mogą to odczuwać i czasem unikać prób opętania przez unikanie cmentarzy w czasie wielkich świąt związanych lokalnie ze zmarłymi. 

Dzieci muszą być pod szczególnym nadzorem, nie ma dla dzieci szczególnych praw na cmentarzu. Nie usiedzą w jednym miejscu i trudno im się dziwić, bo cmentarz nie przypomina placu zabaw. Jednak jak podkreślają tradycje ezoteryczne, dziecko też obowiązuje właściwe zachowanie, nikt nie pozwoli, by zakłócało koncert, przedstawienie teatralne, porządek w muzeum, bibliotece, kościele czy urzędzie, a już szczególnie nie wolno robić od tego wyjątków na cmentarzu. Brak wychowania dziecka często świadczy o braku wychowania a także o głupocie jego rodziców. Przede wszystkim należy berbeciowi wyjaśnić, gdzie idziemy i w jakim celu oraz czego tam robić nie wypada: m.in. biegać, jeść, krzyczeć, hałasować. Po drugie nie zabierajmy kilkulatkowi worka zabawek, by miał się czym zająć, bo cmentarz to nie piaskownica ani plac zabaw. Znajdźmy raczej dziecki stosowne zajęcie: pozwólmy mu wybierać znicze czy ułożyć na nagrobku jak należy, pójdźmy na spacer w poszukiwaniu grobu cioci czy babci, podlejmy razem kwiaty, niech się uczy opracować i pomagać rodzicom. Ostatecznie wyjdźmy z nim z cmentarza, jeśli przeszkadza innym zadumanym nad grobami. Inaczej duchy zmarłych mogą surowo rozrabiającego berbecia pokarać, ciężką chorobą, zaburzeniami psychicznymi na resztę życia lub nagłą śmiercią, także samobójczą - a winni będą nierozgarnięci rodzice, którzy myślą, że ich pociechom wolno wszędzie i wszystko. Wiele jest także skrajnych opowieści o tym, jak to rodzice pozwalali berbeciowi rozrabiać na cmentarzu, a potem, jak berbeć podrósł i miał 15 lat, nagle coś w niego po kolejnej wizycie na cmentarzu na grobach dziadków wstąpiło, że nocą wziął nóż i zarżął swoich rodziców, zadając im po kilkadziesiąt pchnięć nożem. Był trzeźwy, bez narkotyków, rano się obudził i zadzwonił na policję, że ktoś nocą zabił jego rodziców, jak się okazało to on sam, ale nic nie pamiętał. Duchy wstępują tak w dziecko poprzez czasowe opętanie i wykonują zemstę za profanację na jaką pozwalali głupi rodzice. To duchy zmarłych dziadków lub innych przodków mogły być tymi, którzy dokonali zemsty na rodzicach źle wychowujących ich wnuka, a przy okazji także na niewychowanym wnuczku - który musi odsiadywać dożywocie za rzeź na rodzicach - i już nie profanuje cmentarza. 

Nigdy nie chodź po grobie, zwłaszcza, jeśli jesteś kobietą ciężarną. Po grobach nie chodzimy, nie siadamy na grobach, nie stajemy na grobach, nie przechodzimy przez nie, nie depczemy po grobach. I nie ma znaczenia, czy jest to grób ziemny, czy murowany. Możemy to zalecenie po prostu interpretować jako szacunek dla zmarłych, ale od wieków wiadomo z obserwacji fenomenologicznych, że to przynosi z czasem strasznego pecha, tym bardziej i ma bardziej uraziło się cmentarnego ducha zmarłej osoby.  Zwłaszcza kobietom w ciąży deptanie po cudzym grobie, nawet tylko jedno stąpnięcie, przynosi pcha. Od wieków wiadomo z obserwacji, że jeśli jakaś ciężarna przejdzie po grobie, np. żeby przesunąć znicz lub ułożyć wieniec, dziecko będzie miało zdeformowane stopy lub inną część ciała. Kto chce  kusić los niech posłucha starych opowieści, o przemądrzałych kobitkach, takich jak taka, co to naśmiewała się z ostrzeżeń i łaziła w ciąży z trojaczkami po grobie wujka. Dzieci urodziły się niby zdrowe, a ona nabijała się, że straszono ją przesądami. Jednak gdy jej dzieci, dwóch synów i córka, podrosły, jeden przyniósł do domu granat z lasu, którym się zaczął bawić. Granat wybuchł i dzieciom urwało stopy, a nawet całe nogi. Odtąd były zdeformowane do końca życia, zarówno w okolicy stóp jak i całych nóg, których stopy są częścią. Z faktu, że ostrzegana ciężarna nie miała pecha ani w czasie ciąży ani po urodzeniu dzieci przez 15 lat, wynika tylko tyle, że głupota nawet po wielu latach i tak zostaje surowo pokarana, a mądra matka myśli o dobrej przyszłości swoich dzieci, nie obnosi się ze swoją głupotą na konto tego, że coś jest jej ciężko zrobić, bo jest w ciąży. 

Generalnie, nie używamy do celów budowlanych fragmentu czyjegoś grobu ani nawet materiałów odzyskanych z cmentarza. Głupią i etycznie wątpliwą praktyką jest używanie płyt nagrobnych do celów „recyklingowych” zwłaszcza, jeśli grób nie został opłacony. Niekiedy robi się z nich alejki, schody, a bywa, że i nawet wynosi z cmentarza do budowy domu czy domku na działkach. Tak stało się z wieloma fragmentami nagrobków z najstarszego cmentarza w Krakowie – Starego Cmentarza Podgórskiego, który został zniszczony najpierw przez hitlerowskich Niemców i ich kolaborantów podczas okupacji, a potem za PRL-u jeszcze bardziej został rozkradziony. Fragmenty strzaskanych płyt nagrobnych ciągle zalegają zrzucone pod płotem w północnej części cmentarza, można je tam sobie pooglądać. Nietrudno się domyślić, jakie szczęście szykuje los każdej budowli wzniesionej ze szczątek cudzego grobu oraz jej budowniczemu. Wiele jest historii o męczarniach i nawet wyginięciu całej rodziny za to, że na budowę domostwa brany był materiał kradzony z cudzych grobów, nawet jak były to bardzo stare i likwidowane groby. I nie są to tylko pojawiające się zjawy, że w tym domu straszy, nie jest to tylko pech ciążący nad całą rodziną, a nawet nad tymi, co po jej śmierci dom sobie kupili. To prawdziwe rodzinne horory i dramaty trwające nawet przez wiele pokoleń. 

Randka na cmentarzu zwiastuje jedynie smutek i nieszczęście, dlatego generalnie nie umawiamy się na cmentarzu na randkę. Cmentarz może wydawać się idealnym miejscem na randkę – zwłaszcza dla rozmiłowanych w atmosferze śmierci, rozkładu i makabry gotów, ale z założenia nekropolie nigdy nie były przestrzenią przeznaczoną dla żywych. Cmentarz to przestrzeń sacrum, świat zmarłych, tu się nie myśli o rzeczach doczesnych. Przesąd głosi, że rozkwitająca na cmentarzu miłość nie ma szans na przetrwanie, a zakochanych umawiającym się na schadzki wśród grobów czeka wszystko, co najgorsze. Co gorsza, może się okazać, że cmentarny Romeo ma wobec swojej cmentarnej Julii plany, które wcale nie zakładają prowadzenia jej do ołtarza. Typowa historia miłej z wyglądu pannienki lubiącej randkować na cmentarzu tak wyglądała, że każdy jej kolejny kochaś umierał w dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach, w niezbyt długim okresie po ślubie, a kiedy po siódmym pochowanym mężu postanowiła zostać sama, w szybkim tempie umarli wszyscy jej bliscy z rodziny jakich znała. Jak chciała być sama to jej duchy załatwiły bycie samą. Duchy zmarłych potrafią być okropne, i nie ma z nimi żartów ani psot. Uwaga na wkurzone duchy zmarłych, to nie są z nimi ezo ćwiczenia - to prawdziwy pech i prawdziwy horror - który może też dojechać po wielu latach. 



Nie kolekcjonujemy epitafiów z nagrobków. Epitafia nagrobne miały być pamiątką dla żywych – wyrazem pewnej mądrości życiowej, porady, przestrogi. Obecnie tradycja ich umieszczania na tablicach nagrobnych zamiera, dlatego ja staram się je spisywać, zwłaszcza te piękne, wzruszające, pochodzące z grobów starych i zapomnianych. Jednym ze znanych wyrazistych zakazów związanych z epitafiami jest zakaz ich kolekcjonowania. Grozi to pechem i utratą pamięci. Można oczywiście sobie przepisać albo zrobić fotografie epitafiów, ale zabieranie ich z cmentarza nie jest dozwolone. Powiedzmy tak, wszystko to, co jest na cmentarzu, szczególnie na grobie i przy grobie, jest własnością duchów zmarłych, i mają one prawo oraz obowiązek ścigać złodzieja za kradzież, jeśli ktoś coś zabierze i wyniesie, nawet jak przestawi na sąsiedni grób. 

Nie tylko płyt i epitafiów z grobu nie zabieramy, nie zabieramy także kwiatów z grobu. Z grobu ani z jego okolic nie zbieramy ani nie zabieramy kwiatów, nie zabieramy do domu wazonów ani innych rzeczy z grobu. Choćby były to najpiękniejsze róże, jakie w życiu widzieliśmy, jednak obserwowanie losów osób, pokazuje, że jeśli ktoś zerwie kwiaty z grobu, dość szybko otrzyma je z powrotem – na swój własny, a czasem na grób kogoś, komu te kwiaty da w prezencie. Zgodnie z fenomenologicznymi spostrzeżeniami, kwiaty rosną zasadniczo na grobach osób dobrych i na grobach takich osób dłużej się trzymają, jednak prawa świata duchów zmarłych są nieubłagane i bezwzględne. Po śmierci złej osoby jej grób i okolice są jałowe i nic tam nie wyrośnie prócz chwastów, chociaż wiele chwastów także pięknie kwitnie. Zarówno chwasty jak i kwiaty rosnące na grobach są własnością zmarłych i jak kradzież jakiś duch zauważy, uruchomi wszystkie siły swoje i innych duchów dla ścigania złodzieja oraz paserów, a jak wiadomo duchy nie śpią, zawsze są czujne i świadome oraz spostrzegawcze. 

W czasie zbiorowego, masowego wywoływania duchów zmarłych jak ma to miejsce w czasie listopadowego Święta Zmarłych, warto pamiętać o oczyszczeniu, wysprzątaniu i przystrojeniu grobu czy grobowca. W Dzień Zaduszny, dusze zmarłych przychodzą na swoje groby, i aby sprawić im przyjemność, przystrajamy  mogiły gałązkami świerku oraz kwiatami. Gospodynie plotą specjalne wieńce ze świerku, zwane regionalnie lebensbaum. Przed uroczystościami Wszystkich Świętych kobiety wypiekają niewielkie bochenki chleba, które dzieci rozdają w przeddzień święta zmarłych ubogim, by modlili się za dusze czyśćcowe, za odkupienie dusz przechodzących oczyszczenie. Na początku listopada, cmentarze rozświetla blask tysięcy świec, regionalnie zwany przez Kaszubów wiecznym widem (wiecznym światłem). Na grobach zmarłych zapala się świeczki i tradycyjne lampki zrobione z tłuszczu zwierzęcego (lampki łojowe). Zapala się solidne ogniska lub dużo lampek na mogiłach samobójców, ponieważ im, jako wielkim grzesznikom, potrzebna jest szczególna pomoc i oczyszczenie. 

W dzień Wszystkich Świętych i w Zaduszki, przy mogiłach gromadzą się dusze czyśćcowe, dusze wymagające odkupienia, mające w tym czasie przywilej od Boga czy bóstw, związany z opuszczeniem po południu bram czyśćca, bram świata pośredniego. Dusze czyśćcowe będące tego dnia przy swoim grobie, mogą za sprawą intensywnej modlitwy swych bliskich dostąpić wybawienia od reszty kary oczyszczającej. W wielu regionach najważniejszym dniem modłów za zmarłych, za przodków czyli Dziadów, jest generalnie pierwsza sobota listopada, w żargonie prawosławia zwana sobotą dymitryjewską, i wtedy odmawia się panichidy (modlitwy za zmarłych). Najbardziej skuteczną metodą jest w wypadku dusz czyścowych odmawianie specjalnego różańca, modłów wielokrotnie powtarzanych w głębokiej kontemplacji. Ogólnie, duszom zmarłych posyłamy dla ich oczyszczenia Światło, mentalne światło z niebios, które w skupieniu intensywnie wyobrażamy. Łączymy w myśli wzrokiem duszę zmarłej osoby z promieniem światła z niebios, od Boga. 

Od wieków, pierwsze listopadowe dni przesycone są ciszą i skupieniem. W domach, w których są piece, rozpalano ogień, często także pierwszy ogień ogrzewania zimowego. Przy piecach, zostawia się miejsce na ławie dla przychodzących dusz, aby mogły usiąść i ogrzać się. Psy nie są wypuszczane na wolność, siedzą w budach, przywiązane do budy. Psy mają one zdolność widzenia duchów i mogą przeszkadzać duchom zmarłych w ich wędrówkach. Jeśli ktoś wybiera się w wieczorną pieszą lub konną podróż powinien trzymać się środka drogi, unikać pobocza. Masowe wędrówki dusz w tym czasie mogą sprawić, że idący czy jadący drogą konno człowiek, mógłby przeszkadzać duchom. Wynika to z faktu, iż dusze lubią chodzić bokiem drogi, wolą też wąskie i mniej uczęszczane ścieżki, niż szerokie trakty. 

W ciągu całego roku, w wielu regionach, w tym na Kaszubach, starano się nie wylewać pomyj lub jakiejkolwiek wody między godziną 23 a 1 w nocy czasu lokalnego (wokół faktycznej północy lokalnej), aby nie zrobić krzywdy zbrukania wędrującym w tych godzinach duszom pokutnym. Wymieniony zakaz jest  jeszcze bardziej surowy w dniu Wszystkich Świętych, kiedy to wzbrania się przed tą czynnością przez całą dobę. Jeśli ktoś to czyni, bo nie ma innego wyjścia, zaleca się wylewanie wody nisko przy ziemi, tuż przy gruncie. Dobrze, jak taka osoba wymawia ostrzeżenie skierowane do wędrujących dusz – no, teraz się posuńcie, jeśli tu jesteście (në terô sã pòsënita, jeżlë wa tu jesta). W dobie posiadania kanalizacji może nie jest to takie istotne, ale jak ktoś wylewa gnojówkę na pole albo czyści jakieś szambo, ma awarię kanalizacji, to lepiej niech się ogarnie i opamięta w czasie Święta Duchów Zmarłych. 

O wieków w Dniu Zadusznym wzbraniano się przed pracą w polu, oraz wykonywaniem większych zajęć. Podobnie jak dziś, ludność odwiedza tego dnia groby swych bliskich. Funkcjonuje pogląd, że zapalenie świeczki czy ognia w kociołku na grobie przynosi duszy wielką ulgę i jest dla niej wielkim darem. Wykonanie tej czynności przyczynia się nawet do rychlejszego zbawienia duszy, przyspieszenia jej okresu pokuty czy oczyszczenia. Zwyczaj palenia świec na grobach związany jest z prastarą symboliką ognia, który broni duchy przed złem. Modły za zmarłych trwają w sumie przez cały listopad zarówno w kościołach jak i domach gdzie ludność odmawia wspólnie modlitwy za zmarłych, wielokrotnie, na różańcach. Wierni składają u kapłanów religii zmarłych osób karteczki z imionami i nazwiskami zmarłych wraz z datkami. W ich intencji od wieków modlono się w czasie nabożeństw, także już w dawnych słowiańskich czasach. 

W noc Wszystkich Świętych nie można zostawiać na stole widelców oraz noży, nic ostrego. Czyni się tak z obawy, iż wędrujące dusze mogą się pokaleczyć albo co gorsza użyć tych narzędzi przeciwko żywym. Szafki z nożami i ostrymi narzędziami zamykano na klucz, bo silniejsze i złośliwsze duchy, potrafią sobie wysypać szufladę ze sztućcami i użyć coś z narzędzi przeciwko domownikom. Pozostawia się za to na stole pożywienie i napitek, aby przychodzący z zaświatów w formie duchów byli przekonani o życzliwości i pamięci domowników. Dusze zmarłych idą za kapłanem wracającym z procesji do kościoła, aby uczestniczyć w liturgii duchów. Msza święta czy nabożeństwo duchów i ich kapłanów rozpoczynała się o północy. Nikt z żywych w tym czasie nie powinien wchodzić do świątyni, inaczej pokutujące dusze rozszarpią takiego człowieka żywcem, zwykle po pewnym czasie, kiedy wedle duchów nadejdzie czas odpłaty za dane przewinienie. 

Dusza ludzka po śmierci udaje się do innego świata, do zaświata, do podziemi, do świata przodków, jednak zmarli nie zrywają kontaktu z osobami żyjącymi, z krewnymi, aże duchy zmarłych znają w pewnym zakresie przyszłość, także dlatego tak popularne stały się wróżby, w tym tak zwane wróżby andrzejkowe na koniec listopada. W czasach słowiańskiej świetności w ciągu roku było kilka dni, kiedy wiadomo było po oznakach i omenach, że dusze zmarłych masowo pojawiają się na ziemi wśród żywyc, nie są jednak widoczne, przybierają np. postać ptaków, często widzą je psy i dlatego dziwnie się zachowują. W tym czasie trzeba było także dochować wszelkiej ostrożności, aby takiej duszy w żaden sposób nie skrzywdzić.  W wielu regionach tradycją jest pokropienie domu i całego dostatku wodą poświęconą zaraz po przyjściu z cmentarza, aby dusze zmarłych nie szkodziły temu domowi. 

Zakazane jest w czasie dni poświęconych zmarłym np. uderzenie pięścią w stół, czy awanturowanie się w domu, aby nie wystraszyć biesiadujących przy stole dusz, a wszelkie rozmowy mogą dotyczyć tylko zmarłych przodków i spraw życia dusz w zaświatach. Jeżeli przyśni się zmarły, to znak, że potrzebuje on pomocy żyjących; należy się za niego pomodlić i złożyć ofiarę wypominkową, często trzeba posyłać  duszy zmarłej osoby światło duchowe (mentalne). W wielu regionach Dziadami nazywano tylko dusze przodków zmarłych śmiercią naturalną, w życiowym spełnieniu, wśród kochających bliskich. Natomiast obawiano się tych, którzy zmarli śmiercią przedwczesną, tragiczną lub samobójczą, ponieważ ich dusze nie zaznały spełnienia ani spokoju wiecznego. Takie duchy skazane są na wieczne czy długowieczne (trwające wieki) błąkanie się po ziemi jako demon czy zły duch, jako strzyga, upiór. Ciała tych zmarłych chowano zazwyczaj w miejscu, w którym straciły życie, a ich groby nazywano krudami. Zwyczaj nakazuje, aby przechodzący obok takiej mogiły rzucił na nią zieloną gałąź. Gdy uzbierał się stos gałęzi, podpala się je, a to pomoże tym duchom w odpokutowaniu win popełnionych za życia. 

Zjawiska fenomenologiczne nauczyły ludzkość, że osoby które zmarły w sposób naturalny zamieniają się w duchy dobre, które ludziom pomagają i opiekują się nimi, natomiast ci, którzy zmarli śmiercią gwałtowną, nienaturalną a zwłaszcza śmiercią samobójczą, stawali się złymi duchami, strzygami, a nawet demonami. Również w zależności od tego w jaki sposób człowiek umarł, jeśli np. utopił się, po śmierci jego dusza mogła przybrać postać topielca, rodzaj demonicznego upiora, który może innych ciągnąć pod wodę w celu utopienia. Wiedziano także, że podczas tych kilku dni w roku, złe dusze i czarownice zajmujące się czarnoksięstwem lub czarną magią mają większą moc szkodzenia i trzeba na nie uważać. Rozróżnia się śmierć na dobrą, naturalną, odejście z poczuciem spełnienia i na śmierć złą, nienaturalną, wypadkową, takaż, która przerywa wiele życiowych wątków. Łzy i rozpacz przeszkadzają zmarłym osiągnąć spokój, dlatego podczas nawiedzania grobów, należy zachować spokój i powściągliwość, inaczej oburzymy dusze zmarłych, zarówno dobrych jak i złych. Palenie ognia, w postaci ognisk nagrobnych w kociołkach czy dużych zniczy ma ogromne metafizyczne znaczenie - ognisko na mogile uniemożliwia wyjście na świat upiorom, czyli duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, np. samobójców. 

Starsi ludzie opowiadają często o spotkaniach z duszami bliskich lub sąsiadów, o duszach zmarłych przychodzących w snach, także z zapowiedzią swojej rychłej śmierci. Temat ten powraca szczególnie w listopadowe dni, chociaż w niektórych lokalnych kulturach mamy dni zmarłych także w lutym czy w maju. Sądzi się, zgodnie z fenomenologiczną wiedzą ludową, że zmarli ukazują się w konkretnym celu. Najczęściej jest to prośba o modlitwę, czasem chodzi o bardziej przyziemne sprawy, związane np. z uregulowaniem długu czy wynagrodzeniem krzywdy, wyrządzonej zmarłemu za życia. Specjalnym rodzajem wizyt mieszkańców z zaświatów, bywają wyróżnieni tylko nieliczni z ludzi. Duch zagadnięty przez takiego człowieka, zobowiązuje się do tzw. chodzenia na pokutę. Zgodnie z tym zobowiązaniem, wspomniana dusza pokutująca oczekuje każdego dnia, o ustalonej porze na swego wybawcę. Następnie wspólnie odmawiają modlitwy, robią kontemplację. Miejscem takich spotkań są najczęściej spokojne, mało uczęszczane okolice przy Bożych Mękach (przydrożnych kapliczkach) lub starych drzewach. Żywy wymawia pierwszą część modlitwy, natomiast dusza zmarłego ją kończy. Zdarzają się także przypadki nocnego odprawiania pokuty po kalwarjach jak na Kalwarii Wejherowskiej i pielgrzymowania po ich stacjach razem z duszą pokutującą. 

Idąc wieczorem i napotykając nieznajomego, który może okazać się duchem, chociaż wygląda jak żywy, trzeba najpierw wypowiedzieć słowa – wszelki duch Pana Boga chwali (po kaszubsku: wszelczi duch Póna Bòga chwôli) lub z imieniem bóstwa: wszelki duch Peruna Boga chwali. Jeśli po tym nieznajomy nie odzywa się, zalecano zadać następne pytanie – czego ty ode mnie żądasz? (czegò të òde mie żądôsz?). Duch nigdy nie rozpoczyna rozmowy jako pierwszy. Zdarza się, że proszony przez niego o pomoc człowiek, nie chce wypełnić pokuty. Wtedy wspomniana dusza przychodzi do takiej osoby wielokrotnie i hałasując dopominała się o to ponownie, stąd większość duchów hałasujących. Dusze pokutujące mają zwykle postać szarą i ciemną, szaro-burą, co widać także u ludzi żywych, którzy po śmierci będą duchami pokutującymi, jako aurę. Po wypełnieniu całej pokuty, przybysz z zaświatów dziękuje swojemu wybawcy i przybiera jasniejszy, bardziej świetlisty wygląd, jaśniejąc niebiańskim blaskiem, po czym znika - jak to koniec pokuty, znika na stałe. Przed odejściem dusza pyta nieraz wybawiciela o jego życzenie, zwykle tylko jedno może spełnić, czasem dwa lub nawet trzy. Czasem się zdarza, że osoba odprawiająca pokutę w niedługim czasie umrze lub przejdzie jakieś doświadczenie w rodzaju mistycznej śmierci. Śmierć może pokutnika spotkać za życzenie mające na celu skrzywdzenie kogoś innego. Zdarza się, że taka osoba poznaje dokładną datę swej śmierci od wybawionej duszy - i jakoś trzeba z tym żyć. Dusze czyśćcowe są dla modlących się za nie prawdziwymi sprzymierzeńcami w wielu ziemskich problemach, począwszy od tak prozaicznych spraw jak poranne budzenie, ostrzeganie przed niebezpieczeństwem, a skończywszy na pomocy w poważnych prośbach, nawet majątkowych. Ogólnie, można powiedzieć tak, że jeśli pomożemy jakiejś duszy w pokucie, pomożemy duchowi zmarłej osoby oczyścić się i odejść do światła, przynajmniej jedno nasze jakieś życzenie ma wyrazistą moc spełnienia się, a bywa, że dostajemy prawo do doświadczeń mistycznych z pogranicza śmierci. 

Halloween jest zwyczajem, nawiązującym do przebierania w maski i odnoszącym się do Święta Zmarłych, jest to Wigilia Święta Zmarłych. Najhuczniej obchodzony jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii oraz Wielkiej Brytanii, nocą z 31 października na 1 listopada. Halloween jest świętem tradycyjnym,ludowym, rodzimowierczym w kulturze celtyckiej, wywodzącym się z pradawnego celtyckiego obrządku Samhain. Celtowie i ich druidzi (kapłani) wierzyli, że w dzień Samhain zaciera się granica między światem ludzkim a zaświatem, a duchom łatwiej dostać się do świata żywych, święto to zostało przejęte przez chrześcijaństwo w Irlandii. Dobre duchy przodków zaprasza się do domów na uczty, oddaje się im cześć, złe zaś – przepędza się, wyegzorcyzmowuje. To właśnie z potrzeby odstraszenia złych dusz, wywodzi się zwyczaj przebierania się w dziwne, często straszne stroje oraz zakładania różnego rodzaju masek potworów i duchów, mistycznych stworów walczących ze złem. Charakterystycznym elementem obchodów Samhain jest również palenie ogniska. Znanym chyba przez wszystkich symbolem Halloween jest wydrążona dynia ze światełkiem wewnątrz. Z okazji Halloween organizowane są imprezy taneczne, spektakle teatralne, a w dużych kinach - projekcje filmowe. Oczywiście, wszystko pozostaje w klimacie świata zmarłych, potworów i duchów, a im straszniej, tym lepiej. Nawet w polskich szkołach i przedszkolach organizowane są halloweenowe atrakcje dla najmłodszych i maluchów. Dzieci przebierają się za straszne postacie filmowe, biorą udział w licznych konkursach czy innych "strasznych" przedsięwzięciach. W Stanach Zjednoczonych, dzieci chodzą od domu do domu, zbierając cukierki (cukierek albo psikus), jednak w innych krajach nie jest to popularne. Wejścia do domu pilnują rozświetlone dynie, a wnętrze przystrojone jest tekturowymi kościotrupami, czarownicami, czy duchami. Zanosząc jednak w Halloween dynię ze świecą na grób bliskiej osoby, trzeba pamiętać o ogólnej etykiecie cmentarza jako miejsca świętego, miejsca będącego sanktuarium i domem dla wielu dusz zmarłych. Dynia taka ze świecami w środku ma za zadanie odstraszać zło z grobu i od naszej bliskiej osoby, a do tego amuletu potrzebna jest jednak modlitwa, dużo modlitwy za zmarłą osobę, o czym pamiętali dawni Celtowie i druidzi, a dzisiejsza młodzież musi się nauczyć i pamiętać o modlitwach za zmarłych. 

Obrzędowość Zaduszek ma genezę przedchrześcijańską, a Germanie, Celtowie oraz Słowianie zachodni organizowali jesienią uroczystości ku czci zmarłych. Niektórzy uczeni wiążą dzień 2 listopada z obrzędowością celtycką, ponieważ rok kalendarzowy i obrzędowy Celtów rozpoczyna się w listopadzie. Na całym świecie zwyczaje zaduszkowe nawiązują do żałobnych uroczystości tradycyjnych i rodzimowierczych, niekiedy z elementami obrzędowości przedchrześcijańskiej. W nauce używa się pojęcia „zaduszki” dla świąt, uroczystości, obrzędów, ofiar czy modłów poświęconych zmarłym, obchodzonych na całym świecie i we wszystkich epokach. Obrzędowość przedchrześcijańskich i rodzimowierczych uroczystości ku czci zmarłych, w różnych społecznościach i kulturach, jest świadectwem intuicyjnego i doświadczalnego przekonania, że śmierć nie unicestwia człowieka całkowicie, a tylko zmienia jego sposób istnienia. Przybierało to w historii najprzeróżniejsze formy wiary w życie pozagrobowe, aktywność pośmiertną dusz a także możliwość powrotu zmarłych na ziemię. Obrzędy te były i są również przejawem kultu przodków, którzy mieli z zaświatów wpływać na ludzi żyjących – sprowadzać pomyślność lub nieszczęścia. Przez odpowiedni obrzęd można było zaspokoić potrzeby zmarłych, okazać im pamięć i szacunek oraz pozyskać ich przychylność. 

W tradycji słowiańskiej święta zaduszne zwane Świętem Przodków przypadały od trzech do sześciu razy w roku – w zależności od danego regionu. W Polsce najważniejsze obrzędy obchodzono:

+ wiosną święto zmarłych obchodzono w okolicach 2 maja (zależnie od faz księżyca); 
+ jesienią "dziady" obchodzono w noc z 31 października na 1 listopada, zwaną też Nocą Zaduszkową, Zaduszki, Zaduszki jesienne, Święto zmarłych, co było przygotowaniem do jesiennego Święta Zmarłych, obchodzonego w okolicach 2 listopada (zależnie od faz księżyca). 

Rzymskie i chińskie święta zmarłych przodków 


Parentalia – w tych dniach, od 13 do 21 luty, Rzymianie odwiedzali groby swoich przodków na cmentarzach znajdujących się za miastem, za świętą granicą pomerium. Zanosili im podarki (sacrificia): kwiaty – najczęściej fiołki, sól, pszenicę, chleb maczany w winie, mleko i wino, karmiąc ich w ten sposób, aby nie szkodzili żyjącym. Obchody kończyły się 21 lutego tzw. Feraliami.

Feralia – święto 21 luty ku czci duchów zmarłych przodków, które było głównymi obchodami kończącymi świąteczny tydzień (13-20 lutego) Parentalii o charakterze prywatnym. Podczas obchodów święta na grobach składano skromne dary w postaci wianków, kwiatów, odrobiny jadła i wina. Zawsze trzeba było pamiętać o uczczeniu tego święta. Według legendy, podczas jednej z wojen zapomniano odprawić Feralia. Z tego powodu miasto nawiedziła zaraza, a dusze zmarłych wyległy na ulice. Dopiero kiedy złożono ofiary, dusze zmarłych wróciły do grobów, a zaraza ustała. 

Qingmingjie – chińskie święto zmarłych, którego obchody odbywające się na początku kwietniu, około 5 kwietnia, polegają na pielęgnowaniu pamięci i miejsc spoczynku bliskich. Święto pielęgnowania pamięci zmarłych jest bardzo starą tradycją w Chinach. Według Chińczyków bliscy zmarli jako duchy wiodą drugie życie po śmierci. Qingmingjie to dla Chińczyków odpoczynek i możliwość odwiedzenia rodziny i krewnych, a także grobów bliskich. W związku z tym, że cmentarze w Chinach najczęściej znajdują się w pewnej odległości od miast w 2007 roku komunistyczny rząd wprowadził w tym czasie 3 dni wolne od pracy. Podczas tego długiego weekendu po autostradach w całym kraju można poruszać się za darmo. Dzięki temu Chińczycy mają szansę na podtrzymanie swojej tradycji i zadbanie o wspólną kulturę narodową. Podczas święta Qingmingjie ludzie mają zwyczaj sadzenia wierzb, przechadzają się także z wierzbowymi gałązkami, ponieważ to drzewo symbolizuje zwycięstwo pierwiastka jasnego yang  (wierzba to po chińsku yang-shu, czyli drzewo yang). W dniu samego święta całe rodziny zbierają się przy grobach, a ich najstarsi członkowie zapalają ustawione przy nich świece i lampiony lub ogniska. Przy grobowcach umieszcza się także rytualne miseczki z pokarmem. Następnie wszyscy członkowie rodziny, od najstarszego do najmłodszego, składają trzy ukłony w hołdzie przodkom. 

Lemuralia (Lemuria) – święto obchodzone 9, 11 i 13 maja w starożytnym Rzymie ku czci Lemurów, wszystkich duchów zmarłych, zarówno dobrych jak i złych, połączone z egzorcyzmowaniem domów. W czasie lemuraliów wszystkie świątynie były zamknięte i obowiązywał zakaz zawierania małżeństw. Ojciec rodziny specjalnymi obrzędami magicznymi musiał chronić swój dom podczas tego nocnego święta. Pater familias wstawał o północy i boso chodził po wszystkich pomieszczeniach domu, odpędzając duchy. Po czym mył ręce w wodzie źródlanej i wkładał do ust czarny bób, który następnie rozrzucał po całym domu, nie oglądając się za siebie. Wymawiał przy tym dziewięciokrotnie modlitwy, po czym ponownie obmywał się wodą i zaczynał bić w miedzianą miednicę z całych sił, prosząc aby duchy opuściły jego dom.

"Dzień zaduszny bywa pluśny, niebo płacze, ludzie płaczą i dziadów chlebem raczą". 

Studia wiedzy ezoterycznej i hermetycznej - patrz >>> TRENINGI 

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy artykul, wniszacy duzo wiedzy z roznych kultur!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy artykul wnoszacy duzo wiedzy z roznych kultur!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to doskonały artykuł z instrukcją jak się zachowywać i postępować w miejscach pochówku zmarłych. Warto to wiedzieć aby kultywować tradycję.

    OdpowiedzUsuń